O akcji zaplanowanej na 2 maja poinformował PAP przewodniczący sekcji krajowej pracowników handlu NSZZ Solidarność Alfred Bujara. W strajku mają wziąć udział pracownicy kilku sieci sklepów zagranicznych i jednej polskiej. Bujara nie chciał jednak ujawnić, których, bo "ich dyrekcje, czy też właściciele, przez blisko dwa tygodnie, pozostałe do protestu, mogliby podejmować próby zastraszania pracowników, aby nie brali udziału w proteście".
Wiadomo natomiast, że strajkować po włosku będą pracownicy Biedronki. Po włosku, czyli zgodnie "z wszelkimi przepisami prawa i bhp" – powiedział Polskiej Agencji Prasowej Piotr Adamczak, przewodniczący NSZZ Solidarność pracowników Biedronki.
Taka forma protestu oznacza bardzo skrupulatne i drobiazgowe wykonywanie obowiązków, co w przypadku kasjerów w sklepie może oznaczać na przykład, że będą oni dokładnie sprawdzać wszystkie produkty przed skasowaniem. To może spowolnić ich pracę i sprawić, że klienci będą dłużej stać w kolejkach do kas.
Związkowcy liczą, że strajk doprowadzi do rozmów i negocjacji z pracodawcami. "Chodzi nam o płace i warunki pracy" – powiedział PAP Piotr Adamczak. Właściciel sieci sklepów Biedronka, portugalska firma Jeronimo Martins niedawno informowała o podniesieniu wynagrodzeń. Na stanowisku kasjer-sprzedawca minimalna pensja dla rozpoczynającego pracę na pełnym etacie ma wynosić 2450 zł brutto (do tej pory 2300 zł), osoba z trzyletnim stażem może zarobić 2750 zł (wcześniej 2600 zł). Przedstawiciele pracowników skrytykowali jednak ten pomysł, argumentując, że nie wszyscy zyskają na tych zmianach.
Co na to pracodawca? Biuro prasowe Biedronki nie chciało skomentować ostatnich wypowiedzi związkowców. W rozmowie z PAP przedstawiciel biura powiedział tylko, że sieć podnosi wynagrodzenia od lat, a w ciągu ostatniego roku zrobiła to trzy razy - od 1 kwietnia 2016 r., od 1 października 2016 r. i od 1 kwietnia 2017 r. W tym czasie pensje wzrosły nie tylko w Biedronce – w branży handlowej zrobiły to też inne duże sieci sklepów, między innymi Tesco, Lidl i Kaufland.
+++
Zobacz też: Andrzej K. Koźmiński: Pracodawcy to nie są małe dzieci. To ludzie, którzy powinni dawać sobie radę