„Polisolokaty”, czyli polisy na życie z tzw. ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, to produkty ubezpieczeniowo-inwestycyjne zakładające systematyczne (nawet kilkunastoletnie) wpłaty środków i ich inwestycje przez towarzystwo ubezpieczeniowe. Poza tym, że niektóre inwestycje doprowadziły klientów do sporych strat, to stosowane w niektórych umowach opłaty manipulacyjne za wycofanie środków przed czasem potrafiły pochłonąć większość wpłaconych składek, nawet 80-90 proc. i więcej.
Szacuje się, że łącznie "polisolokaty" nabyło ok. 5 mln Polaków. Według danych Rzecznika Finansowego, Polacy ulokowali w nich około 50 miliardów złotych.
Właśnie opłat likwidacyjnych pobieranych przez Generali od klientów wypłacających środki przed czasem dotyczyła sprawa przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Sąd uznał niektóre zapisy umowne za niedozwolone, a poziom opłat (nawet do 100 proc. oszczędności) za "horrendalny" i „naruszający interes klientów”. Zasądził zwrot pieniędzy wobec 165 osób podpisanych pod pozwem zbiorowym. Razem – blisko 2,5 mln zł, a do tego odsetki. Pojedyncze osoby dostałyby od 3 do 117 tys. zł.
Jak informuje portal Money.pl, pełnomocnik Generali odmówił komentarza na bieżąco, chce poczekać na pisemne uzasadnienie wyroku. Stwierdził, że sąd nie odniósł się do kluczowych zastrzeżeń TU. Prawdopodobnie jednak Generali odwoła się od wyroku. Wątpliwości co do tego nie ma też Anna Lengiewicz, wspólniczka w warszawskiej kancelarii LWB, która reprezentowała klientów przed sądem.
Lengiewicz mówi w rozmowie z nami, że pozytywny dla jej klientów wyrok może ułatwić dochodzenie roszczeń w innych podobnych pozwach zbiorowych. Łącznie LWB prowadzi 8 pozwów zbiorowych, pod którymi podpisało się 3 tys. osób, a także ponad 1 tys. spraw indywidualnych.
Pod koniec 2016 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zawarł porozumienia z 16 towarzystwami ubezpieczeniowymi. Porozumienia zakładają obniżki opłat za wycofanie się z „polisolokat”.
Po pierwsze jednak nie chodzi o całkowitą rezygnację z opłat - zwykle opłaty likwidacyjne wynoszą ok. 20-25 proc. przy zerwaniu w pierwszym roku, potem stopniowo spadają aż do 0 proc. po kilku latach opłacania składek. Po drugie – porozumienie dotyczy tylko stosunkowo niewielkiej grupy klientów, przede wszystkim tych, którzy nie rozwiązali do grudnia ub.r. swojej umowy z ubezpieczycielem.
Dlatego Anna Lengiewicz z kancelarii LWB nie wyklucza następnych pozwów zbiorowych wobec kolejnych ubezpieczycieli. - Te porozumienia z UOKiK pozostawiają w kieszeniach towarzystw 20-30 proc. pieniędzy. W naszych pozwach chcemy pomóc klientom odzyskać całość - mówi Lengiewicz.
Tymczasem w marcu w Ministerstwie Sprawiedliwości ruszył zespół roboczy zajmujący się nadużyciami związanymi ze sprzedażą polis z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Pracuje on nad zmianami prawnymi mającymi na celu poprawę sytuacji klientów. „Nowe przepisy mają zmierzać do ułatwienia klientom firm ubezpieczeniowych składanie reklamacji, usprawnić funkcjonowanie pozwów zbiorowych, przeciwdziałać blokowaniu postępowań przez ubezpieczycieli, objąć prawami konsumenckimi drobnych przedsiębiorców, a także określić precyzyjnie, co jest, a co nie jest dozwolonym produktem ubezpieczeniowym” – tłumaczył resort sprawiedliwości.
***
Piotrowska-Oliwa: Leżąc na łopatkach wykorzystaj tę chwilę i przygotuj strategię, która pozwoli ci wygrać następny mecz [NEXT TIME]