W walce o rynek Walmart eksperymentuje z nowoczesnymi formami zakupów. Najnowszym pomysłem jest uproszczenie ostatniego etapu dostarczenia towaru do klienta.
– To po prostu ma sens: i tak nasze ciężarówki wożą zamówienia z centrów logistycznych. Te same ciężarówki mogą zostawić zamówienie w lokalnym sklepie, skąd uczestnik naszego programu zabierze je do domu klienta – wyjaśnia na swoim blogu Marc Lore, dyrektor segmentu e-commerce w Walmart.
Program testowany jest od miesiąca, na razie w trzech sklepach: dwóch w New Jersey i w jednym w Arkansas – podaje Washington Post. Jak poinformowała rzeczniczka Walmarta Ravi Jariwala, uczestnicy programu są ochotnikami, a za swój poświęcony czas otrzymują dodatkową zapłatę, jak za nadgodziny.
Program ma ograniczyć koszty tzw. „ostatniej mili”, czyli ostatniego etapu dostarczenia przesyłki, który często okazuje się najdroższy – czytamy w Washington Post. Dostarczenie zamówienia do sklepu kosztuje sieć ok. 75 centów na klienta, natomiast dostawa do domu ok. 5 dolarów na klienta.
Amerykański detalista przebudowuje także swoje sklepy, by usprawnić zakupy w trybie pick-up, które polegają na odbiorze zamówionych produktów w sklepie.
Wcześniej Walmart złożył wniosek patentowy systemu automatycznego uzupełniania zapasów w domu. Tagi umieszczane na opakowaniach produktów mają monitorować zużycie i automatycznie zamawiać uzupełnienia, a klient finalizuje zamówienie za pomocą kliknięcia.