Ile będzie wynosiło najniższe wynagrodzenie za pracę w 2018 r. dowiemy się w połowie czerwca. Na ten moment na stole leży kilka propozycji.
Resort rodziny i pracy kierowany przez Elżbietę Rafalską skierował na Komitet Stały Rady Ministrów propozycję, aby pensja minimalna w 2018 r. wyniosła 2100 zł. Stawka godzinowa w tej sytuacji wyniosłaby - w zaokrągleniu - 13 zł 70 gr.
Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów zarekomendował z kolei minimalnej płacy do 2080 zł brutto - czyli minimalna stawka godzinowa wyniosłaby ok. 13,50 zł.
Pracodawcy chcą, żeby wysokość wynagrodzenia minimalnego naliczyć zgodnie ze wskaźnikiem zawartym w ustawie, czyli do kwoty 2050 zł brutto. Oznacza to jednocześnie wzrost minimalnej stawki godzinowej do 13,30 zł brutto.
A trzecia strona dialogu społecznego, czyli związkowcy? Zależy, kogo zapytamy.
OPZZ (Ogólnopolskie Stowarzyszenie Związków Zawodowych) i FZZ (Forum Związków Zawodowych) są zdania, że propozycja minister Rafalskiej, czyli wzrost o 100 zł, jest niewystarczająca. Uważają, że sytuacja gospodarcza w kraju sprzyja podniesieniu pensji minimalnej do kwoty połowy średniej krajowej, czyli ok. 2220 zł brutto.
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez obydwie centrale, Jan GUZ, przewodniczący OPZZ, powiedział:
Rośnie średnia krajowa, wydajność, zasobność przedsiębiorców, zyski. Domagamy się tej płacy na tym poziomie, że mamy w Polsce 1,6 miliona pracujących biednych, którzy codziennie muszą chodzić do pracy. Muszą mieć możliwość utrzymania siebie i rodziny.
Z jego zdaniem nie zgadza się "Solidarność", która od lat konsekwentnie walczy o wprowadzenie swojego projektu ustawy, który co prawda zakłada, że pensja minimalna będzie równa połowie średniego wynagrodzenia, jednak jej wzrost uzależnia od PKB.
W tym roku "Solidarność" zaproponowała kwotę 2160 zł brutto. Zgodnie z wyliczeniami związkowych ekspertów wzrost minimalnego wynagrodzenia o 8 proc. przybliża płacę minimalna w relacji do przeciętnego wynagrodzenia do poziomu 50 proc. Wyniósłby on w 2018 roku 47,9 proc. (obecnie to 47,2).
Marek Lewadowski, rzecznik prasowy "Solidarności" zapytany o opinię na temat propozycji OPZZ powiedział, że jego związek "nie widzi uzasadnienia dla takiego radykalizmu". Do tej pory centrale bez problemu zajmowały wspólne stanowisko.
Zgodnie z ustawą o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, jeżeli partnerzy Rady Dialogu Społecznego nie dojdą do porozumienia, to kwotę pensji minimalnej ustali rząd. A ten w ubiegłym roku przebił nawet oczekiwania związkowców i podniósł płacę minimalną z 1850 zł do 2000 zł.