Katar ma coś co wzbudza zazdrość i podziw. I nie jest to tylko gaz i ropa

Marcin Kaczmarczyk
Katarczykom udało się zbudować duże i cenione przez wielu pasażerów z całego świata linie lotnicze. Qatar Airways pochwaliły się właśnie najnowszymi zyskami. Są imponujące. Przedłużająca się izolacja Kataru może je jednak wyraźnie obniżyć.

Kilka dni po tym, jak kilka krajów z Bliskiego Wschodu rozpoczęło izolację Kataru za jego powiązania z organizacjami terrorystycznymi, linie lotnicze Qatar Airways opublikowały najnowszy raport finansowy dotyczący roku obrotowego, który zakończyły 31 marca. Wyniki tych założonych w 1993 roku państwowych, katarskich linii lotniczych naprawdę robią wrażenie.

Od kwietnia ubiegłego roku do końca marca tego roku Qatar Airways przewiozły – swoimi 196 samolotami (w tym 30 Dreamlinerami) - 32 miliony pasażerów (w poprzednim roku obrotowym 26,6 mln). To jakieś sześć razy więcej niż wozi nasz LOT.

W tym czasie przewoźnik zarobił na czysto ponad pół miliarda dolarów – dokładnie 538,7 mln dol. (1,97 mld riali katarskich). To aż o 22 proc. więcej niż w poprzednim roku obrotowym. Stało się to przy przychodach o 10 proc. większych niż we wcześniejszym okresie rozliczeniowym – sięgnęły od niemal 39 mld riali. Rial jest wart mniej więcej tyle samo co złoty – te liczby mówią nam zatem dość sporo o wielkości operacji przeprowadzonych przez Qatar Airways.

Linie poinformowały ponadto, że ostatnio uruchomiły 10 nowych połączeń, w tym w lutym najdłuższe na świecie na trasie Doha (Katar) – Auckland (Nowa Zelandia). Odległość ponad 14,5 tys. km samoloty katarskiego przewoźnika pokonują w ponad 16 godzin lecąc z Kataru do Nowej Zelandii i w niecałe 18, gdy wracają do swojego kraju.

W rocznym raporcie spółki znalazły się również informacje o jej powiązaniach kapitałowych. Qatar Airways ma między innymi 20 proc. akcji IAG – spółki do której należą linie British Airways i Iberia.

Czytaj więcej: Ryanair rozpoczął sprzedaż biletów do 19 miast w USA i Ameryce Południowej.

Ambitne plany zagrożone przez izolację

Katarski przewoźnik ma ambitne plany rozwojowe. Chce między innymi w tym roku otrzymać pierwsze egzemplarze nowego Airbusa SE A350-1000 – to konkurent Dreamlinera. I w ciągu pięciu lat najbliższych zamierza powiększyć flotę o 37 takich maszyn i 29 samolotów A350-900.

Jednak zagrożeniem dla jego ekspansji jest izolacja dyplomatyczna i częściowo gospodarcza, jaką wobec Kataru rozpoczęły w ubiegłym tygodniu inne kraje Zatoki Perskiej – na czele z Arabią Saudyjską.

Czytaj więcej: Katar od lat wspiera islamistów za pieniądze z USA i Europy – w tym z Polski.

Przez zamknięcie przestrzeni powietrznej dla katarskiego przewoźnika nad Arabią Saudyjską, Bahrajnem, Egiptem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, traci on zamożnych pasażerów nie tylko z krajów arabskich, ale równie bardzo utrudnione są jego loty między innymi do Afryki.

Oczywiście jeżeli konflikt Kataru z jego sąsiadami potrwa niezbyt długo, Qatar Airways poradzą sobie bez większych strat. Gdyby jednak miał się przeciągnąć na długie miesiące, rozwój tych jednych z najbardziej rozpoznawalnych teraz linii lotniczych specjalizujących się w połączeniach długodystansowych będzie zagrożony.

Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”

Więcej o: