Minister Rafalska ma nadzieję, że niskie bezrobocie naprawi rynek pracy

Według najnowszych danych Erostatu bezrobocie w Polsce wyniosło w maju 4,8 proc. To jeden z najniższych wskaźników w UE. Rząd ma nadzieję, że niewidzialna ręka rynku wymuszająca konkurowanie o pracowników rozwiąże problemy, z którymi nie radzimy sobie od lat.

Minister rodziny i pracy Elżbieta Rafalska w rozmowie z PAP powiedziała, że obecna sytuacja na rynku pracy ma szansę go wyregulować i oczyścić z nadużyć oraz patologii. Na krótkiej liście znalazł się wątek zatrudniania na podstawie umowy o pracę zamiast umowach cywilnych oraz wzrost płac wymuszony konkurencją o pracownika.

Faktycznie, tegoroczne lato zapowiada się fatalnie dla pracodawców sezonowych. Popyt na pracowników wzrósł o ponad 20 proc., zanim sezon na dobre się rozpoczął. Sytuację nieco ratują pracownicy z Ukrainy, jednak nie wszędzie i nie każdemu.

- W ubiegłym roku od wiosny do jesieni pracowało u mnie 15 Ukraińców. Przyjeżdżali od lat całymi rodzinami. W tym sezonie mam do pracy 10 osób, bo młodzi od pracy w polu wolą kelnerowanie, budowlankę albo transport - mówi w rozmowie z next.gazeta.pl pan Władysław, rolnik z woj. mazowieckiego.

Nie wiadomo ilu pracodawców jest w podobnej do niego sytuacji i jak to się przełoży na kondycje mniejszych firm i gospodarstw.

Pewne jest za to, że ich problemu nie rozwiąże obniżenie wieku emerytalnego, które wchodzi w życie z dniem 1 października. Szacuje się, że prawo do świadczenia tylko do końca roku nabędzie ok. 330 tys. osób. W 2018 r. ich liczba wzrośnie do ponad 450 tys. Wystarczy, że co drugi uprawniony skorzysta z tej możliwości, a z rynku ubędzie ponad 150 tys. pracowników, których nie ma kim zastąpić.

Rząd na wszystko znajdzie rozwiązanie

Minister Rafalska tłumaczy, że z braku rąk do pracy przedsiębiorcy będą musieli zacząć konkurować o pracowników warunkami zatrudnienia. 

Chciałabym, żeby ten rok był przełomowy na rynku pracy; żeby był rokiem, w którym pożegnamy czterozłotowe stawki godzinowe. Ten rok, dobra sytuacja na rynku pracy, może też stanowić zachętę do tego, żeby młodzi ludzie w sezonie wakacyjnym zarabiali nie tylko za granicą, ale też u nas w Polsce, gdzie są u siebie

- mówiła w rozmowie z PAP minister rodziny i pracy.

W tym miejscu warto przypomnieć, że od stycznia obowiązuje minimalna stawka godzinowa. Osoby zatrudnione na podstawie innych umów niż umowa o pracę oraz umowa o dzieło nie mogą zarobić mniej niż 13 zł brutto za godzinę.

Co do młodych, to zdaje się, że wciąż potrafią przeliczać funty na złotówki. Jak wynika z badania planów migracyjnych Polaków, przeprowadzonego w ostatnim czasie przez agencję zatrudnienia Work Service, choć ogólnie jesteśmy coraz mniej skłonni do wyjazdu, to jednak młodych kuszą zagraniczne zarobki.

Najczęściej wyjazd planują osoby młode, między 18 a 24 rokiem życia. Stanowią oni 40 proc. wszystkich biorących pod uwagę emigrację.

Czy ich deklaracje zapowiadają ucieczkę przed perspektywą niskich płac, skutkami gorszego wykształcenia czy przed niskim poziomem urbanizacji regionów kraju z których pochodzą? Czy też odzwierciedlają inne, mniej tradycyjne powody decyzji migracyjnych? To ważne pytania jeśli pod uwagę brać będziemy miejsce zamieszkania, wykształcenie i deklarowane dochody potencjalnych emigrantów. Aż 53% z nich zarabia poniżej 2000 zł netto miesięcznie

- komentował Krzysztof Blusz, Wiceprezes Zarządu WiseEuropa.

Więcej o: