Jak informuje „Gazeta Prawna”, nawet jeśli osoba, która chce przejść na emeryturę przy obniżonym wieku emerytalnym, zgromadzi wszystkie dokumenty, to i tak może nie otrzymać od razu świadczenia.
Zasadniczo ZUS na wydanie decyzji w sprawie emerytury ma 30 dni. Termin ten biegnie jednak od dnia wyjaśnienia ostatniej okoliczności niezbędnej do jej wydania. Jeśli więc dokumentacja nie będzie według ZUS dowodziła prawa do emerytury, trzeba będzie odszukać dodatkowych dokumentów.
. .
Tymczasem ZUS nie ukrywa, że przegląda z dużą starannością dokumenty osób wnioskujących o emerytury. Tym bardziej, że ma prawo obniżyć już wyliczony kapitał początkowy. Problematyczne mogą być m.in. dokumenty bez imiennych pieczątek. Dlatego coraz więcej osób buszuje w archiwach w poszukiwaniu dokumentacji o wysokości swoich zarobków w danym miejscu pracy.
- Jeśli do tego nałożymy natłok wniosków związanych z obniżeniem wieku emerytalnego, oczekiwanie na emeryturę może trwać nawet sześć miesięcy – ostrzega w „Gazecie Prawnej” Andrzej Radzisław, radca prawny z Kancelarii Prawnej LexConsulting.
Rada nadzorcza ZUS wystąpiła już zresztą do minister Rafalskiej o wydłużenie czasu na wydawanie decyzji emerytalnych. Jej przedstawiciel, Jeremi Mordasewicz, uzasadnia, że 30 dni przy natłoku pracy od października to bardzo mało czasu. - Dłuższy czas na rozpatrzenie wniosku pozwoli na uniknięcie błędów, za które trzeba będzie wypłacać odszkodowania – mówił w „Wyborczej”. Bo choć na razie żaden pracownik ZUS za popełniony błąd nie został obciążony obowiązkiem zapłaty odszkodowania, to wielu z nich wykupuje ubezpieczenia od odpowiedzialności urzędniczej. Są przemęczeni pracą, wyrabiają nadgodziny, placówki ZUS przed obniżką wieku emerytalnego przeżywają oblężenie. Pracownicy Zakładu zaczynają się buntować, żądając podwyżek.
W przypadku opóźnień w akceptacji wniosku emerytalnego czy w wypłacie emerytur, ZUS „dopłaci” do nich także odsetki ustawowe. Choć teoretycznie ma pewną furtkę.
. .
W sytuacji, gdy prawo do emerytury jest udowodnione, natomiast wątpliwości budzi wysokość świadczenia, do czasu wyjaśnienia tej kwestii ZUS wypłaca tzw. „emeryturę zaliczkową”.
W październiku prawo do emerytury, na skutek obniżki wieku emerytalnego, nabędzie 331 tys. osób. Ministerstwo Pracy i ZUS prowadzą akcję, w ramach której informują Polaków, ile wyniesie ich emerytura jeśli przejdą na nią teraz, a o ile wzrośnie jeśli jeszcze jakiś czas pozostaną na rynku pracy. Zakład rozesłał też do 19 mln Polaków listy z wyliczeniami ich przyszłej emerytury.
Z szacunków ZUS wynika, że mężczyzna, który przejdzie na emeryturę w 2018 r. dostanie 68 proc. swojej pensji, a Polka zarabiająca średnią krajową zaledwie połowę tej kwoty. Gdyby zdecydowali się popracować jeszcze trzy lata, to ich świadczenie emerytalne wzrosłoby nawet o 20 proc.
***