Prezes Bank of England Mark Carney powiedział, że brytyjskie gospodarstwa domowe początkowo nie przejmowały się Brexitem, ale teraz wyraźnie ograniczają wydatki. To przekłada się na mniejszy popyt na rynku i w efekcie na spowolnienie gospodarcze.
Ograniczanie wydatków ma zdaniem Carneya związek z tym, że od kilku miesięcy w Wielkiej Brytanii spadają płace realne. To z kolei efekt znacznego osłabienia się funta brytyjskiego. Po tym jak funt potaniał podrożały wszystkie towary z importu, to podnosi inflację, za którą nie nadążają podwyżki płac. W efekcie płace realnie spadają, a gospodarstwa domowe stają się coraz biedniejsze.
Z powodu niepewności związanej z Brexitem brytyjskie firmy wstrzymują się z inwestycjami. To także osłabia tempo wzrostu gospodarczego. Zdaniem Carneya w przyszłości będzie to też mieć zły wpływ na wydajność i potencjał brytyjskiej gospodarki. Dodatkowo nie pomoże to też w wychodzeniu ze stagnacji płac, a więc będzie dalej pogarszać sytuację pracowników.
Dlatego Bank of England postanowił obniżyć swoje dotychczasowe prognozy. Według banku brytyjskie PKB wzrośnie w tym roku o 1,7 procent, a w 2018 o 1,6 procent. Wcześniejsze prognozy przewidywały wzrost o 1,9 procent w 2017 i 1,7 procent w 2018.
Po publikacji komunikatu banku i konferencji jego prezesa brytyjski funt kolejny raz stracił na wartości. W stosunku do euro jest najsłabszy od października 2016. U nas potaniał o 5 groszy i zszedł poniżej 4,70 PLN
Notowania brytyjskiego funta do złotego wykres: investing.com
Funt brytyjski w 2016 roku był jedną z najsłabszych walut świata. W tym roku stracił do euro blisko 5 procent, ale do dolara amerykańskiego zyskał ponad 6 procent, to jednak głównie efekt tegorocznej słabości dolara, a nie odzyskiwania sił przez funta.