24 maja weszła w życie zaproponowana przez PiS nowelizacja ustawy Prawo ochrony środowiska. Nowe przepisy zwiększyły rolę ministra środowiska w powoływaniu członków rad nadzorczych wojewódzkich funduszy ochrony środowiska. Wpływ samorządów na skład rad nadzorczych funduszy ma być zdecydowanie mniejszy.
Samorządy broni nie składają
Wydawało się, że sprawa jest przesądzona i wkrótce samorządy oddadzą kontrolę nad funduszami. Okazało się jednak, że radni części województw znaleźli sposób, by bronić swoich ludzi w kierownictwach funduszy – pisze PortalSamorzadowy.pl. Uchwalone w czerwcu nowe statuty w województwach małopolskim, śląskim i podlaskim stanowią, że w sprawach dotyczących powołania lub odwołania członków zarządu funduszu, decyzje zapadają jednomyślnie, w obecności całego ustawowego składu rady nadzorczej.
Oznacza to ni mniej, ni więcej, że bez zgody przedstawiciela samorządu wojewódzkiego nie będzie możliwa wymiana kierownictwa wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej.
Reakcją wojewodów jako przedstawicieli administracji rządowej było uchylenie wszystkich poprawionych statutów. Np. wojewoda śląski Jarosław Wieczorek (PiS) podkreślał, że takimi zapisami radni naruszyli ustawę Prawo ochrony środowiska. Jego zdaniem, zaproponowana przez radnych jednomyślność w wyborze kierownictwa funduszy, sparaliżuje ich funkcjonowanie, co oczywiście ma swoje uzasadnienie.
Odpowiedzią radnych z PO i PSL, które rządzą w ogromnej większości sejmików, było upoważnienie swoich marszałków województw do zaskarżenia rozstrzygnięcia wojewodów do wojewódzkich sądów administracyjnych. Tam rozstrzygnie się kolejna odsłona batalii pomiędzy rządem i samorządem o wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej.