Takie stanowisko przedstawili członkowie brytyjskiego rządu - minister finansów Philip Hammond i handlu międzynarodowego Liam Fox w niedzielnym wydaniu „Sunday Telegraph”. Ich głos jest swoistym znakiem pokoju pomiędzy rządowymi frakcjami, które w ostatnim czasie spierały się o kształt i tempo wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.
Zdaniem ministrów, opuszczenie wspólnego rynku i unii celnej da Wielkiej Brytanii „swobodę negocjowania najlepszych porozumień handlowych na całym świecie jako niezależny, otwarty naród”.
- Opuścimy także wspólny rynek UE, bo w czerwcu 2016 roku zagłosowano za zmianą i musimy to zrealizować - podkreślali Hammond i Fox.
Członkowie rządu podkreślili, że w ciągu ostatniego roku odwiedzili 30 państw, które z Wysp importują towary i usługi warte miliardy funtów. Chcą, by ich kraj wykorzystał szansę związaną z rozwojem gospodarek na całym świecie. Jak przypominają, „według własnej analizy Komisji Europejskiej w ciągu następnych 20 lat 90 proc. wzrostu gospodarczego wydarzy się poza Unią Europejską”.
Hammond i Fox opowiadają się za wprowadzeniem okresu przejściowego, który sprawi, że w marcu 2019 roku firmy nie staną w obliczu nagłej zmiany przepisów prawa.
Ministrowie zaznaczają jednak, że okres ten „nie może być nieskończenie długi, nie może też być ukrytym sposobem na pozostanie (ich kraju) w Unii Europejskiej”. Wielka Brytania powinna ich zdaniem, od razu wyjść z unii celnej i wspólnego rynku, stając się „państwem trzecim”, które nie podlega unijnym traktatom.
Po jego wygaśnięciu Wielka Brytania powinna zawrzeć stałe, oparte na nowym traktacie, porozumienie między Londynem a UE, które będzie „wspierało jak najbliższe relacje z Unią Europejską, przy zachowaniu bliskich więzi w kwestii polityki bezpieczeństwa i handlu”.