W lipcu 2017 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było wyższe o 4,5 proc. niż rok temu, a przeciętne miesięczne wynagrodzenie (brutto) wzrosło w tym samym czasie o 4,9 proc. i wyniosło 4501,52 zł. Te dane są zaskoczeniem dla ekonomistów – szczególnie wzrost zatrudnienia. Spodziewano się, że będzie większe o 4,3 proc., a wynagrodzenia o 5,4 proc.
Na to, że lipiec pod względem wzrostu zatrudnienia jest wyjątkowy zwrócił uwagę między innymi mBank.
Ten wzrost skomentowali też już ekonomiści z innych banków. - Dynamika zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw w lipcu wyraźnie zaskoczyła in plus […], mimo rekordowo niskiego bezrobocia i kurczących się wolnych zasobów pracy – napisano np. w popołudniowym komentarzu PKO BP.
Zdaniem jego ekonomistów oznaczać to może, że „obok ekstensywnego wzrostu podaży pracy z tytułu migracji rośnie także aktywność zawodowa, szczególnie osób w wieku produkcyjnym”.
Aktywność zawodowa w Polsce GUS, PKO BP
Sygnalizowały to już ostatnie dane aktywności zawodowej – zauważa bank. - Dodatkowym czynnikiem wspierającym podaż pracy może być szybsza realokacja zasobów z rolnictwa do przemysłu i usług. Czynniki te, oprócz migracji, na razie łagodzą rosnącą presję na wzrost płac – dodają specjaliści z PKO BP.
Czytaj więcej: Rosną pensje. I ten trend jeszcze przyspieszy. Niestety, znaczną część podwyżki zżera inflacja.
Pensje mniej rosną przez górników?
I tu przechodzimy do wyjaśnienia powodu mniejszego niż się spodziewano wzrostu wynagrodzeń w lipcu. Większość ekonomistów spodziewała się tu lepszego wyniku, ale z prognozą trafił w punkt wcześniej BZ WBK.
- W lipcu wzrost płac spowolnił do 4,9 proc. z 6,0 proc., znacznie poniżej konsensusu, ale zgodnie z naszą prognozą 4,9 proc. – piszą jego analitycy w komentarzu w czwartek. Ich zdaniem, dla zrozumienia tego spowolnienia kluczowa jest obserwacja, że czerwcowy odczyt poszedł w górę ze względu na zmianę terminu płatności premii w górnictwie niewęglowym. - A zatem czynnik, który w czerwcu podbił dynamikę płac, w lipcu zadziałał w drugą stronę – zauważają.
Co miłe dla nas, ekonomiści z BZ WBK uważają, że niższy od oczekiwane odczyt dotyczący wynagrodzeń w lipcu nie oznacza osłabienia presji płacowej. - Nadal uważamy, że sytuacja na rynku pracy jest napięta i częściowo tylko łagodzona przez napływ siły roboczej z Ukrainy. W kolejnych miesiącach spodziewamy się wzrostu presji płacowej i przyśpieszenia wzrostu płac powyżej 6,0 proc. w czwartym kwartale tego roku – czytamy w ich komentarzu.
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.