Na koniec II kwartału 2017 roku łączna kwota zaległych alimentów wynosiła już ponad 11 miliardów złotych. Za tak wielką kwotę zadłużenia odpowiada zaledwie 320 tysięcy osób. Jak wynika z raportu ERIF BIG S.A. właśnie tylu Polaków ma zadłużenie wobec instytucji, które wypłacają zasiłki zastępujące alimenty. Oznacza to, że skala problemu z pewnością jest większa, bo nie obejmuje osób, które nie płacą alimentów częściowo lub w całości, ale jeszcze nie zastosowano wobec nich postępowania egzekucyjnego lub nie zakończono drogi sądowej.
Kobiety winne są mniej
Zgodnie z danymi raportu, wśród dłużników alimentacyjnych znajduje się 17 tysięcy kobiet, które łącznie winne są swoim dzieciom 380 milionów złotych. Średnio każda z nich jest winna swoim dzieciom i ich opiekunom 22 353 złote. Panowie, których z alimentami zalega aż 302 tysiące winni są średnio 35 430 złotych, a łącznie 10,7 mld. Rekordzistą jest pewien 48-latek, który swoim dzieciom zalega aż 1,38 miliona złotych. Na podium w tej wątpliwie zaszczytnej konkurencji znaleźli się też panowie z zaległościami wynoszącymi 617 tys. i 418 tys. złotych.
Ślązacy niechętnie płacą alimenty
Najwięcej dłużników alimentacyjnych znajdziemy w województwach śląskim (43 tysiące), dolnośląskim (31 tys.) i w mazowieckim (26 tys.). Dużo też mieszka ich w województwach kujawsko-pomorskim i pomorskim – po 23 tysiące. Co dość oczywiste, w tych regionach są też najwyższe kwoty zaległości – na Śląsku dłużnicy winni są 1,35 mld złotych, na Dolnym Śląsku miliard, a na Mazowszu 993 mln złotych. Interesująco przedstawia się zestawienie liczby dłużników i liczby mieszkańców województw – szczególnie województwa dolnośląskie i kujawsko-pomorskie znacząco przekraczają poziom, którego można by się spodziewać po liczbie ich ludności.
Społeczna akceptacja dla niepłacenia
Niska ściągalność alimentów, oraz społeczna akceptacja unikania ich płacenia fatalnie wpływa na kondycję finansową opiekunów dzieci. Świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego są tylko częściowym rozwiązaniem problemu, gdyż wypłacane są do kwoty 500 zł i przysługują tylko osobom o naprawdę niskich dochodach, znacząco poniżej minimum socjalnego. Dodatkowo, aby uzyskać świadczenie, należy przejść drogę sądową, udowadniającą bezskuteczność egzekucji.
W konsekwencji cierpią szanse dzieci na rozwój. Brak środków z alimentów zmusza utrzymującego dziecka rodzica do oszczędzania choćby na wyprawkach szkolnych, czy też na wyjazdach wakacyjnych. Negatywnie wpływa to na szanse edukacyjne dzieci oraz proces ich socjalizacji.
Tymczasem 35 procent Polaków nie widzi nic złego w pracy na czarno, jeżeli ma ona pomóc w uniknięciu ściągania długów, także alimentacyjnych, a ponad 28 procent nie odczuwałoby wyrzutów sumienia przepisując majątek na kogoś z rodziny, byle tylko uniknąć egzekucji komorniczej. Nie dziwi więc, że ściągalność jest na poziomie 20 procent.
11 miliardów złotych, które Polacy są winni swoim dzieciom w formie alimentów, to olbrzymia kwota. Dla porównania, koszt finansowania programu 500 plus wyniesie w 2017 roku około 24 mld złotych.
***