O wynikach kontroli przeprowadzanych od stycznia do końca czerwca tego roku ZUS poinformował w pierwszej połowie sierpnia.
Łącznie kontrolerzy sprawdzili 265,2 tys. osób posiadających zaświadczenie o czasowej niezdolności do pracy. W ich wyniku prawo do zasiłku straciło 10,6 tys. osób, a w kasie zakładu zostało blisko 7 mln zł.
Największe oszczędności ZUS zrobił jednak obniżając wysokość zasiłku chorobowego oraz świadczenia rehabilitacyjnego, które przyznawane jest w momencie, kiedy po 182 dniach przebywania na zwolnieniu pracownik traci prawo do L4.
Zgodnie z ustawą, kiedy pracownikowi przebywającemu na zwolnieniu chorobowym lub świadczeniu rehabilitacyjnym wygasa umowa, to obowiązek wypłacania zasiłku przechodzi na ZUS. Były pracownik nie zostaje na lodzie, ale jest pewien haczyk - kwota świadczenia nie może przekraczać wysokości średniej średniej krajowej. I właśnie z tego powodu od stycznia do końca czerwca 2017 r. obniżono wypłaty o 89,3 mln zł dla 104,7 tys. osób.
Kolejnym z powodów obniżenia zasiłku chorobowego jest opóźnienie w przekazaniu zwolnienia lekarskiego pracodawcy. Pracownik ma na jego dostarczenie 7 dni od momentu wystawienia. Jeżeli się spóźni, to świadczenie zostaje pomniejszone o 25 proc. Ograniczenie to dotknęło w pierwszym półroczu 2017 r. 35,9 tys. osób na łączną kwotę ponad 2,2 mln zł.
Łącznie kwota obniżonych i cofniętych świadczeń pieniężnych od stycznia do końca czerwca 2017 r. wyniosła niemal 98,4 mln zł.
W porównaniu z ubiegłym rokiem jak na razie nie widać większych zmian.
W 2016 r. kontrolerzy sprawdzili 569,5 tys. osób posiadających zaświadczenie o czasowej niezdolności do pracy. W konsekwencji wydano 22,2 tys. decyzji o wstrzymaniu wypłaty świadczeń na kwotę ponad 16 mln zł.
Obniżenie zasiłków ze względu na wygaśniecie zatrudnienia dotyczyło 210 tys. osób i zamknęło się w kwocie 183,4 mln.
Dodatkowo ponad 4 mln zł zostały w kasie ZUS, ponieważ pracownicy zbyt późno dostarczyli zwolnienie lekarskie do pracodawcy.