3 miliardy dolarów na 15 lat
Udany powrót na rynki finansowe dla kraju, który niedawno bankrutował zawsze oznacza powrót do normalności. To dowód na to, że pomimo wcześniejszych problemów inwestorzy znów są skłonni pożyczać danemu rządowi pieniądze, co jak wiadomo znacząco ułatwia rządzenie państwem.
Ukraina właśnie sprzedała obligacje denominowane w dolarach i zainkasowała 3 mld USD. Zainteresowanie emisją na rynkach było bardzo duże. Na tyle duże, że Kijów zwiększył pulę obligacji – początkowo zamierzał pożyczyć tylko 2,6 mld USD. Reuters twierdzi nawet, że popyt na ukraińskie obligacje sięgał 10 miliardów dolarów, a chęć zakupu wyraziło blisko 400 inwestorów.
Prezydent Poroszenko powiedział, że Ukraina jeszcze nigdy nie dostała od inwestorów na rynku tak dużej kwoty i jeszcze nigdy nie zdecydowali się oni pożyczyć jej pieniądzy aż na 15 lat. To po pierwsze dodatkowy dowód zaufania dla państwa, a po drugie dość spory komfort, bo przez bardzo długi czas Ukraina nie będzie musiała się martwić skąd wziąć środki na spłatę tego długu. Będzie musiała tylko na bieżąco spłacać odsetki.
Nowy dług na spłatę starego długu
Te odsetki będą dość wysokie – rentowność nowych obligacji przy sprzedaży wyniosła 7,375 procent. Ale Ukrainie to się i tak opłaca, bo ponad połowa świeżo zdobytych pieniędzy pójdzie na szybszą spłatę starych długów zaciągniętych na znacznie gorszych warunkach przez ukraińskie firmy państwowe takie jak np. Naftohaz. Z tytułu tych długów Ukraina miała w 2019 spłacić 7,5 mld USD, a w 2020 kolejne 6 mld USD. Takie nagromadzenie wydatków stanowiłoby spore obciążenie dla państwa. Teraz ten problem będzie łatwiejszy do pokonania.
Co ciekawe, w prospekcie emisyjnym opublikowanym przy okazji emisji obligacji, w rozdziale o czynnikach ryzyka słowo „Rosja” jest wymienione aż 55 razy. Ale jak widać, inwestorom spragnionym zysków na poziomie ponad 7 procent rocznie to zupełnie nie przeszkadzało.
Światowa moda na obligacje państw bardziej ryzykownych
Ukraina nie jest pierwszym państwem z trudną przeszłością na rynkach, któremu udaje się w ostatnich miesiącach na nie wrócić. Popyt na obligacje rządowe z państw nieco mniej wiarygodnych, o niższych ratingach, jest ostatnio na świecie ogromny. Takie obligacje dają nabywcom znacznie większe roczne odsetki niż np. obligacje Niemiec, czy USA. Oczywiście ryzyko też jest w takim przypadku większe, ale inwestorzy ostatnio chętnie je podejmują.
W ostatnich kilku tygodniach swoje obligacje dolarowe wyemitowały rządy między innymi Białorusi, Iraku, Bahrainu, a nawet Tadżykistanu. We wszystkich tych przypadkach zainteresowanie rynku było ogromne, a ze sprzedażą nie było żadnego problemu.
Ukraina w 2015 roku nie spłaciła części swoich zobowiązań wobec wierzycieli, co oficjalnie zostało uznane za bankructwo. Sytuacja była specyficzna, ponieważ Kijów zrobił to na wyraźne żądanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego. MFW jako jeden z warunków pomocy ze swojej strony postawił dogadanie się Ukrainy ze starymi wierzycielami i namówienie ich na rezygnację z części pieniędzy, które ci wcześniej pożyczyli Kijowowi.
Program pomocowy MFW zakładał też, że Ukraina po paru latach powróci na rynki finansowe i tym samym odzyska finansową suwerenność. Teraz to się udało.