"Bezprecedensowa w historii kwota wydatków", jeszcze więcej pieniędzy na 500+. Jest budżet na 2018 rok

Piotr Skwirowski
- Może za kilka lat uda się przygotować zrównoważony budżet państwa. Bardzo bym tego chciał - powiedział w czasie konferencji prasowej po wtorkowym posiedzeniu rządu wicepremier Mateusz Morawiecki. W projekcie budżetu na 2018 r., który we wtorek przyjął rząd, dopuszczalny deficyt to 41,5 mld zł. Podobny ma być w tym roku.

- To bardzo dobry, ambitny budżet - zachwalała po posiedzeniu rządu premier Beata Szydło. - Jest prorozwojowy i są w nim wszystkie programy prospołeczne rządu PiS - mówiła. Zapewniła, że w budżecie na przyszły rok są pieniądze na program dodatków na dzieci 500+. Rząd przeznaczy na to przeszło 24 mld zł, o 1,3 mld zł więcej niż w 2017 r.

- Budżet gwarantuje tez pieniądze na realizację programu Mieszkanie+, darmowe leki dla seniorów, uwzględnia reformę edukacji, reformę służby zdrowia i wreszcie reformę emerytalną. Oczywiście jest nastawiony na rozwój i inwestycje - dodała premier.

Deficyty pod kontrolą i rekordowe wydatki

- Budżet jest trudny i odpowiedzialny. Gwarantuje stabilność finansów publicznych. Pomaga budować Polskę solidarną - wtórował jej wicepremier, szef resortów rozwoju i finansów, Mateusz Morawiecki.

Zaraz dodał, że łączna kwota wydatków w budżecie '2018, czyli 397,2 mld zł, jest bezprecedensowa w historii. To o prawie 13 mld zł więcej niż w tym roku. Dochody rosną o 21 mld zł, do 355,7 mld zł. W sumie daje to 41,5 mld zł dopuszczalnego deficytu. Ten oczywiście może być niższy. W budżecie na 2017 r. dopuszczalny deficyt sięga niemal 60 mld zł. W praktyce ma być znacznie niższy. Wicepremier Morawiecki mówił o deficycie w okolicach 40 mld zł. Duża w tym zasługa NBP, który z zysku za 2016 r. przekazał rządowi niemal 9 mld zł.

- Deficyt całego sektora finansów publicznych wyniesie w 2018 r. 2,7 proc. PKB  - powiedział we wtorek Mateusz Morawiecki. Ma więc być niższy od dopuszczalnej w UE granicy 3 proc. PKB, w co jeszcze niedawno ekonomiści lekko powątpiewali.

Rząd oparł swój projekt na założeniu, że nasza gospodarka urośnie w przyszłym roku o 3,9 proc. Natomiast inflacja ma wynieść 2,3 proc. - Te wskaźniki są mniej więcej podobne do tych, które prognozuje dla nas na przyszły rok większość instytucji finansowych, w tym agencje ratingowe - mówił szef resortów rozwoju i finansów.

Wsparcie dla górnictwa, OFE jeszcze są w budżecie

Rząd ocenia, że obniżka wieku emerytalnego będzie kosztowała budżet ponad 9 mld zł. W sumie wydatki na emerytury i renty mają się zwiększyć o około 19 mld zł, na zdrowie o niemal 6 mld zł, a na obronę narodową o 3,9 mld zł.

W projekcie budżetu rząd zapisał waloryzację emerytur i rent, o 2,7 proc. od 1 marca. Zamierza też dalej wspierać górnictwo. Na jego restrukturyzację chce przeznaczyć 1,5 mld zł. Ponadto zapowiada wzrost kwoty wolnej w PIT. Z wyższej kwoty wolnej będą się jednak cieszyli jedynie podatnicy z niskimi dochodami. Na powszechną podwyżkę do 8 tys. zł obiecaną w kampanii wyborczej, nie ma szans.

- W budżecie nie zakładamy wpływów z OFE. One nas cały czas kosztują - mówił Mateusz Morawiecki. - Założyliśmy, że w przyszłym roku też będą kosztować - dodał. Nie oznacza to jednak, że OFE mogą spać spokojnie. Na razie po prostu rząd nie podjął jeszcze decyzji w ich sprawie, co pośrednio przyznał wicepremier.

Morawiecki mówił też, że z minister pracy Elżbietą Rafalską rozmawiali o tym jak zachęcić Polaków do pozostania na rynku pracy. - Staramy się im zakomunikować, że mimo osiągnięcia wieku emerytalnego, warto dalej pracować  - stwierdził minister rozwoju i finansów.

Wpływy z podatków dwucyfrowe

Dziękował też wiceministrom z resortu finansów oraz pracownikom Krajowej Administracji Skarbowej. - To dzięki waszej pracy dynamika dochodów budżetu z podatków jest dwucyfrowa - stwierdził. Zaraz dodał, że chodzi o wzrost dochodów z VAT i CIT, który przekracza 10 proc. - Nasi poprzednicy mówili, że wzrost wyższy niż nominalny przyrost PKB nie jest tu możliwy. Tymczasem mamy wzrost wyższy dwu lub trzykrotnie - mówił Morawiecki.

Zapowiedział, że w przyszłym roku dochody z VAT też wzrosną o ponad 10 proc. - To główne zadanie Ministerstwa Finansów - stwierdził.

Dodał, że sprzyjać temu ma m.in. przyjęty we wtorek projekt ustawy, który pozwoli fiskusowi korzystać z informacji o stanie kont podatników.

Złe wiadomości

O tych, ani premier Beata Szydło, ani wicepremier Mateusz Morawiecki, we wtorek nie mówili. Tymczasem w 2018 r. nie będzie obniżki stawek VAT. To wiemy już od jakiegoś czasu.

Gorszą zapowiedź znaleźliśmy w projekcie ustawy okołobudżetowej. To: „zamrożenie co do zasady na poziomie roku 2017 wynagrodzeń w jednostkach i podmiotach prawnych sektora finansów publicznych”.

Podwyżki dostaną jednak nauczyciele, do 31 maja, z wyrównaniem od 1 maja 2018 r. Wyższe pensje mają też dostać pracownicy uczelni.

Teraz projekt budżetu trafi do Sejmu. Prace nad nim w parlamencie potrwają kilka miesięcy.

Więcej o: