Najnowsze dane niemieckiego ministerstwa gospodarki są więcej niż dobre. W sierpniu firmy przemysłowe za naszą zachodnią granicą zanotowały wzrost zamówień aż o 3,6 proc. w stosunku do lipca. To najwyższy miesięczny wzrost od grudnia ubiegłego roku i dużo wyższy od prognoz analityków, którzy spodziewali się tutaj odczytu na poziomie 0,5 proc.
Produkty z napisem „Made in Germany” chcą kupować wszyscy. O 2,7 proc. wzrosły zamówienia z Niemiec, wszystkie zagraniczne o 4,3 proc., a te spoza obszaru strefy euro aż o 7,7 proc. Co ciekawe więc, ekspansji niemieckiego przemysłu na świecie nie przeszkodziło umacniające się od kwietnia do sierpnia euro.
Carsten Brzeski, szef ekonomistów z ING Banku powiedział dla Reutersa, że tak duży wzrost zamówień w Niemczech można nazwać letnią eksplozją w nowych zamówieniach w przemyśle. Jego zdaniem, to w połączeniu z innymi sygnałami z gospodarki, pozwala prognozować, że ten rok niemiecki przemysł będzie kończył w wyśmienitym stylu – maksymalnie rozpędzony.
Czytaj więcej: Fitch podnosi nam prognozy wzrostu PKB. Problemy mogą pojawić się dopiero w przyszłości.
To przełoży się oczywiście na dynamikę wzrostu PKB – teraz cenione ośrodki badawcze zakładają, że niemiecka gospodarka urośnie w tym roku o 1,9 proc. i 2 proc. w przyszłym roku. Prawdopodobnie te liczby zostaną podniesione. W najbliższą środę nowe prognozy dotyczące tempa wzrostu PKB, bezrobocia i inflacji ma podać rząd w Berlinie – te też możliwe, że będą już wyższe od wcześniejszych.
Wyższy poziom zamówień w przemyśle w Niemczech, to również doskonała wiadomość dla setek polskich firm, które są dostawcami części i podzespołów do ich produktów. Przypomnijmy, że więcej niż czwarta część naszego eksportu trafia właśnie do naszego zachodniego sąsiada.
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.