Polska gospodarka ma się świetnie? Przedsiębiorcy nie podzielają zachwytów rządu, "podatnik nie zna dnia ani godziny"

Piotr Skwirowski
Brak ludzi do pracy, gwałtownie rosnąca opresyjność prawa podatkowego, wstrzymywanie zwrotu ogromnych kwot VAT, kulejące inwestycje, kiepskie wykorzystanie pieniędzy unijnych - to tylko niektóre bolączki polskiej gospodarki wskazywane przez ekspertów BCC. - O stanie naszej gospodarki świadczy oprocentowanie polskich obligacji, jedno z najwyższych w Europie. Dużo nas to kosztuje - mówią.

- Brakuje ludzi do pracy. Firmy sygnalizują, że ograniczają z tego powodu produkcję, nie przyjmują nowych zamówień – mówił w czasie poniedziałkowego posiedzenia gospodarczego gabinetu cieni Business Centre Club jego prezes Marek Goliszewski.

500+ wypchnęło pracowników z rynku pracy

- Niedobory na rynku pracy to efekt 500+. Ludzie wzięli pieniądze do ręki, z rynku pracy odpłynęło 144 tys. osób – mówił Goliszewski, który jest też szefem gabinetu cieni BCC. – Do tego zaraz dojdzie 350-400 tys. osób, które odejdą z rynku pracy za sprawą obniżenia wieku emerytalnego – dodał.

Jego zdaniem ten deficyt może się negatywnie odbić na i tak już kulejących inwestycjach. - Wzrósł oczywiście popyt konsumpcyjny, ale nie tylko ze strony polskiego rynku. Wzrósł też bowiem import. Wzrosły zapasy maszyn i urządzeń. To groźne dla przedsiębiorców, bo po co mają inwestować, jeśli mają zapasy – mówił prezes BCC.

Opowiadał też o zatrzymywaniu przez fiskusa VAT należnego przedsiębiorcom. - Przez pierwsze trzy kwartały roku państwo nie zwraca firmom VAT. Robi to dopiero w czwartym kwartale. W ten sposób przedsiębiorcy kredytują państwo. A rząd może pokazać imponujące wyniki budżetu – złościł się Marek Goliszewski.

Jego zdaniem restrykcje nakładane na przedsiębiorców, choćby groźba wprowadzenia zarządu komisarycznego do firmy czy solidarna odpowiedzialność za VAT, skutkują ograniczeniem inwestycji. – Do tego dochodzi brak interpretacji nowych przepisów. Przedsiębiorcy czują się zagrożeni – mówił prezes Goliszewski. - "Dobra zmiana" doprowadziła do głębokich podziałów w społeczeństwie, nawet w rodzinach – dodał.

Przekonywał, że trzeba pobudzić inwestycje, ale do tego potrzebna jest poprawa atmosfery i zmniejszenie restrykcyjności przepisów. – Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie wreszcie obiecanej konstytucji przedsiębiorców, w której zapisane byłyby rozwiązania dla nich korzystne, choćby prawo do błędu - mówił prezes BCC. – Nie ma tego, cisza. Wicepremier Mateusz Morawiecki nie odpowiedział na monit organizacji przedsiębiorców w tej sprawie – powiedział. Dodał, że konsultacje dotyczące projektów ustaw w radzie dialogu społecznego to fikcja.

Spadek bezrobocia nie cieszy?

- Nie cieszy mnie spadek bezrobocia – stwierdził były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff, minister gospodarki w gabinecie cieni BCC. Tłumaczył, że to dlatego, iż spadek to efekt demografii i dobrej koniunktury w gospodarce światowe. – Tak będzie w najbliższych latach – ocenia Steinhoff. Niepokoi go też nadmierny optymizm rządu w sprawie wzrostu inwestycji.

- Rentowność polskich obligacji państwowych należy do najwyższych w Europie. To właściwa ocena naszej sytuacji – mówił były wicepremier. – Dużo płacimy za możliwość zadłużania się – dodał.

Krytykował też to, co dzieje się energetyce. Chodzi m.in. o brak decyzji w sprawie elektrowni atomowej, brak stabilizacji w zakresie prawa odnoszącego się do odnawialnych źródeł energii czy niewystarczająco szybkie inwestycje w modernizację i rozwój przesyłowych linii energetycznych.

Inwestycje unijne leżą odłogiem

- Tempo wydatkowania pieniędzy unijnych nie rośnie – zaalarmowała Barbara Lublińska-Kasprzak, była szefowa PARP, minister do spraw przedsiębiorczości i innowacji w gabinecie cieni BCC. – Do gospodarki weszło dotąd jedynie 8 proc. z 350 mld zł, które przysługują nam w drugiej perspektywie unijnej – stwierdziła.

Jej zdaniem niepokoi też spadek inwestycji zagranicznych w naszym kraju. W 2015 r. ich wartość sięgnęła 57,5 mld zł, w zeszłym roku 54,9 mld zł. – O 17 proc. wzrosła w tym roku liczba firm, które sygnalizują niewypłacalność  - mówiła Barbara Lublińska-Kasprzak. Najwięcej takich przypadków notowanych jest w branży budowlanej.

Podatki biją w uczciwy biznes

Irena Ożóg, była wiceminister finansów, minister do spraw podatków w gabinecie cieni BCC, zwracała tymczasem uwagę, że obecne 3,9 proc. wzrostu PKB i 5 mld zł nadwyżki w tegorocznym budżecie to dane krótkoterminowe. – Nawet wicepremier Morawiecki mówi, że na koniec roku w budżecie będziemy mieli deficyt. I to wysoki – tłumaczyła Irena Ożóg.

Mówiła też, że za czterokrotnym wzrostem wydatków socjalnych nie nadążają wpływy z podatków. – W większości te nowe wydatki to wydatki stałe. To drastycznie ogranicza elastyczność budżetu. Pula pieniędzy na wsparcie działań gospodarczo koniecznych jest dziś bardzo mała – przekonywała była wiceminister finansów.

Doliczyła się już przeszło 20 projektów zmian ustaw podatkowych. – Potrzebna jest rządowa kampania informacyjna, która pomoże podatnikom poruszać się w gąszczu nowych przepisów – mówiła.

Skrytykowała pomysł wydłużenia okresu przedawniania się zobowiązań podatkowych z 5 do 25 lat. – Podatnik nie zna dnia ani godziny – mówiła Irena Ożóg. – To jedna z głównych przyczyn wstrzymywania się z inwestycjami przez przedsiębiorców – stwierdziła.

Ostrzeżenia i straszenie

Zwróciła też uwagę, że na stronie internetowej Ministerstwa Finansów można znaleźć głównie ostrzeżenia i straszenie. Co więcej, jej zdaniem, działanie prawa wstecz, jeszcze parę lat temu nie do pomyślenia, dziś jest na porządku dziennym. – Opresyjność prawa bez wątpienia wzrasta. Cieszymy się ze wzrostu wpływów z VAT. Koszty tego wzrostu poznamy jednak za parę lat – stwierdziła Irena Ożóg.

Jej zdaniem, póki co, Ministerstwo Finansów nie podaje rzetelnych informacji o przyczynach wzrostu dochodów budżetu z VAT. – Szacuje się, że z uszczelnienia tego podatku jest na razie 4-5 mld zł. Do zapowiadanych 20 mld droga jeszcze daleka – mówiła była wiceminister finansów.

Tłumaczyła, że część dodatkowych pieniędzy pochodzi ze wzrostu gospodarczego. – Część to zatrzymywane zwroty VAT podatnikom. Wedle szacunków może to być nawet więcej niż 10 mld zł – oceniała Irena Ożóg.

Była wiceminister finansów krytykowała też przepisy, które zachęcać mają przedsiębiorców do innowacji. – Są tak skonstruowane, że trzeba ryzykanta, żeby z nich skorzystał – mówiła. – Przepisy są tu wyjątkowo niejasne. Bardzo wiele zależy też od uznaniowej decyzji urzędnika – tłumaczyła. 

Opowiadała też o napisanym przez ekspertów projekcie nowej ordynacji podatkowej, czyli swego rodzaju konstytucji podatników, który wreszcie trafił do Ministerstwa Finansów. – Liczy 700 artykułów i nie ma w nim przepisów restrykcyjnych wobec podatników. Obawiam się, że doda je Ministerstwo Finansów. Wtedy wyjdzie z tego kolejna ustawa opresyjna wobec podatników – stwierdziła.

Reforma sądów uderzy we wszystkich. "Doktryna polityczna nigdy nie zrobiła dobrej gospodarki"

Więcej o: