- Brakuje ludzi do pracy. Firmy sygnalizują, że ograniczają z tego powodu produkcję, nie przyjmują nowych zamówień – mówił w czasie poniedziałkowego posiedzenia gospodarczego gabinetu cieni Business Centre Club jego prezes Marek Goliszewski.
- Niedobory na rynku pracy to efekt 500+. Ludzie wzięli pieniądze do ręki, z rynku pracy odpłynęło 144 tys. osób – mówił Goliszewski, który jest też szefem gabinetu cieni BCC. – Do tego zaraz dojdzie 350-400 tys. osób, które odejdą z rynku pracy za sprawą obniżenia wieku emerytalnego – dodał.
Jego zdaniem ten deficyt może się negatywnie odbić na i tak już kulejących inwestycjach. - Wzrósł oczywiście popyt konsumpcyjny, ale nie tylko ze strony polskiego rynku. Wzrósł też bowiem import. Wzrosły zapasy maszyn i urządzeń. To groźne dla przedsiębiorców, bo po co mają inwestować, jeśli mają zapasy – mówił prezes BCC.
Opowiadał też o zatrzymywaniu przez fiskusa VAT należnego przedsiębiorcom. - Przez pierwsze trzy kwartały roku państwo nie zwraca firmom VAT. Robi to dopiero w czwartym kwartale. W ten sposób przedsiębiorcy kredytują państwo. A rząd może pokazać imponujące wyniki budżetu – złościł się Marek Goliszewski.
Jego zdaniem restrykcje nakładane na przedsiębiorców, choćby groźba wprowadzenia zarządu komisarycznego do firmy czy solidarna odpowiedzialność za VAT, skutkują ograniczeniem inwestycji. – Do tego dochodzi brak interpretacji nowych przepisów. Przedsiębiorcy czują się zagrożeni – mówił prezes Goliszewski. - "Dobra zmiana" doprowadziła do głębokich podziałów w społeczeństwie, nawet w rodzinach – dodał.
Przekonywał, że trzeba pobudzić inwestycje, ale do tego potrzebna jest poprawa atmosfery i zmniejszenie restrykcyjności przepisów. – Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie wreszcie obiecanej konstytucji przedsiębiorców, w której zapisane byłyby rozwiązania dla nich korzystne, choćby prawo do błędu - mówił prezes BCC. – Nie ma tego, cisza. Wicepremier Mateusz Morawiecki nie odpowiedział na monit organizacji przedsiębiorców w tej sprawie – powiedział. Dodał, że konsultacje dotyczące projektów ustaw w radzie dialogu społecznego to fikcja.
- Nie cieszy mnie spadek bezrobocia – stwierdził były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff, minister gospodarki w gabinecie cieni BCC. Tłumaczył, że to dlatego, iż spadek to efekt demografii i dobrej koniunktury w gospodarce światowe. – Tak będzie w najbliższych latach – ocenia Steinhoff. Niepokoi go też nadmierny optymizm rządu w sprawie wzrostu inwestycji.
- Rentowność polskich obligacji państwowych należy do najwyższych w Europie. To właściwa ocena naszej sytuacji – mówił były wicepremier. – Dużo płacimy za możliwość zadłużania się – dodał.
Krytykował też to, co dzieje się energetyce. Chodzi m.in. o brak decyzji w sprawie elektrowni atomowej, brak stabilizacji w zakresie prawa odnoszącego się do odnawialnych źródeł energii czy niewystarczająco szybkie inwestycje w modernizację i rozwój przesyłowych linii energetycznych.
- Tempo wydatkowania pieniędzy unijnych nie rośnie – zaalarmowała Barbara Lublińska-Kasprzak, była szefowa PARP, minister do spraw przedsiębiorczości i innowacji w gabinecie cieni BCC. – Do gospodarki weszło dotąd jedynie 8 proc. z 350 mld zł, które przysługują nam w drugiej perspektywie unijnej – stwierdziła.
Jej zdaniem niepokoi też spadek inwestycji zagranicznych w naszym kraju. W 2015 r. ich wartość sięgnęła 57,5 mld zł, w zeszłym roku 54,9 mld zł. – O 17 proc. wzrosła w tym roku liczba firm, które sygnalizują niewypłacalność - mówiła Barbara Lublińska-Kasprzak. Najwięcej takich przypadków notowanych jest w branży budowlanej.
Irena Ożóg, była wiceminister finansów, minister do spraw podatków w gabinecie cieni BCC, zwracała tymczasem uwagę, że obecne 3,9 proc. wzrostu PKB i 5 mld zł nadwyżki w tegorocznym budżecie to dane krótkoterminowe. – Nawet wicepremier Morawiecki mówi, że na koniec roku w budżecie będziemy mieli deficyt. I to wysoki – tłumaczyła Irena Ożóg.
Mówiła też, że za czterokrotnym wzrostem wydatków socjalnych nie nadążają wpływy z podatków. – W większości te nowe wydatki to wydatki stałe. To drastycznie ogranicza elastyczność budżetu. Pula pieniędzy na wsparcie działań gospodarczo koniecznych jest dziś bardzo mała – przekonywała była wiceminister finansów.
Doliczyła się już przeszło 20 projektów zmian ustaw podatkowych. – Potrzebna jest rządowa kampania informacyjna, która pomoże podatnikom poruszać się w gąszczu nowych przepisów – mówiła.
Skrytykowała pomysł wydłużenia okresu przedawniania się zobowiązań podatkowych z 5 do 25 lat. – Podatnik nie zna dnia ani godziny – mówiła Irena Ożóg. – To jedna z głównych przyczyn wstrzymywania się z inwestycjami przez przedsiębiorców – stwierdziła.
Zwróciła też uwagę, że na stronie internetowej Ministerstwa Finansów można znaleźć głównie ostrzeżenia i straszenie. Co więcej, jej zdaniem, działanie prawa wstecz, jeszcze parę lat temu nie do pomyślenia, dziś jest na porządku dziennym. – Opresyjność prawa bez wątpienia wzrasta. Cieszymy się ze wzrostu wpływów z VAT. Koszty tego wzrostu poznamy jednak za parę lat – stwierdziła Irena Ożóg.
Jej zdaniem, póki co, Ministerstwo Finansów nie podaje rzetelnych informacji o przyczynach wzrostu dochodów budżetu z VAT. – Szacuje się, że z uszczelnienia tego podatku jest na razie 4-5 mld zł. Do zapowiadanych 20 mld droga jeszcze daleka – mówiła była wiceminister finansów.
Tłumaczyła, że część dodatkowych pieniędzy pochodzi ze wzrostu gospodarczego. – Część to zatrzymywane zwroty VAT podatnikom. Wedle szacunków może to być nawet więcej niż 10 mld zł – oceniała Irena Ożóg.
Była wiceminister finansów krytykowała też przepisy, które zachęcać mają przedsiębiorców do innowacji. – Są tak skonstruowane, że trzeba ryzykanta, żeby z nich skorzystał – mówiła. – Przepisy są tu wyjątkowo niejasne. Bardzo wiele zależy też od uznaniowej decyzji urzędnika – tłumaczyła.
Opowiadała też o napisanym przez ekspertów projekcie nowej ordynacji podatkowej, czyli swego rodzaju konstytucji podatników, który wreszcie trafił do Ministerstwa Finansów. – Liczy 700 artykułów i nie ma w nim przepisów restrykcyjnych wobec podatników. Obawiam się, że doda je Ministerstwo Finansów. Wtedy wyjdzie z tego kolejna ustawa opresyjna wobec podatników – stwierdziła.