Główny Urząd Statystyczny opublikował dziś kolejne dane, które pokazują dobrą sytuację na polskim rynku pracy. Z jednej strony rośnie zatrudnienie. W ubiegłym miesiącu zwiększyło się o 4,5 proc. w porównaniu z wrześniem 2016 roku. To nieco wolniejszy wzrost od spodziewanego, a w porównaniu z sierpniem był już minimalny, bo wyniósł 0,1 proc., ale i tak te dane wyglądają dobrze. W ciągu jednego miesiąca przybyło ponad 5 tysięcy miejsc pracy (wzrost z 6025,6 tys. w sierpniu do 6030,8 tys.).
Jeszcze szybciej niż zatrudnienie, rosną płace. We wrześniu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się o 6,0 proc. w ujęciu rok do roku i wyniosło 4 tys. 473 zł brutto (w ujęciu miesiąc do miesiąca wynagrodzenia spadły o 0,4 proc.). To także lekko wolniejszy wzrost od sierpniowego i odczyt słabszy, niż oczekiwali ekonomiści. Ich zdaniem może to wynikać z niekorzystnej różnicy w liczbie dni roboczych oraz przesunięcia wypłat w górnictwie.
Pensje rosną szybciej niż zatrudnienie, być może pracodawcy będą musieli jeszcze je podnosić - i według ekspertów tak właśnie się stanie. Zdaniem ekonomistów PKO BP wzrost płac przyspieszy i na koniec roku przekroczy 7 proc. BZ WBK spodziewa się jeszcze mocniejszego przyspieszenia. „Ogólnie, wzrost płac pozostaje mocny i naszym zdaniem w kolejnych kwartałach powinien przyspieszać w kierunku 8 proc. rok do roku pod wpływem coraz większego napięcia na rynku pracy” - napisali eksperci banku w komentarzu. Według nich, wzrost dochodów gospodarstw domowych oznacza wzrost konsumpcji i stanowi wsparcie dla prognozy ponad 4 proc. wzrostu PKB.
To oczywiście jedna strona medalu, bo o ile można się cieszyć ze spadającego bezrobocia i rosnących pensji, to jednak pracodawcy coraz częściej mówią, że z rozwojem swoich firm powoli dochodzą do ściany - zaczyna brakować pracowników.
Wynagrodzenia rosną szybciej niż inflacja, i to wyraźnie - we wrześniu ceny w ujęciu rocznym wzrosły o 2,2 proc. A serwis SpotData przygotował wykres, który pokazuje, jak realnie wzrosły nam wynagrodzenia w ostatnich dziesięciu latach.
Patrząc na dane GUS trzeba pamiętać, że dotyczą one przedsiębiorstw, które zatrudniają ponad 9 osób, więc nie brane są tu pod uwagę najmniejsze firmy.
+++