Bin Talal porównuje bitcoina do amerykańskiego giganta energetycznego Enron, który ogłosił bankructwo po skandalu związanym z fałszowaniem dokumentacji finansowej. Była to jedna z największych afer w historii gospodarki USA.
Książę zwraca uwagę, że „kwestia bitcoina nie jest regulowana, nie jest pod kontrolą, nie podlega nadzorowi żadnego banku centralnego”.
Alwaleed bin Talal to jeden z najbogatszych ludzi na świecie z majątkiem wynoszącym 18,7 mld dol. Jest prezesem Kingdom Holding Company, który ma na koncie inwestycje w wielu amerykańskich gigantów, na przykład Citigroup, Disney, 21st Century Fox, News Corp, Apple, General Motors czy Twitter.
Saudyjski książę jest kolejnym znanym finansistą, który przestrzega przed cyfrowymi walutami. Jego komentarz pojawił się kilka godzin po słowach amerykańskiego maklera Jordana Belforta, który spędził 22 miesiące w więzieniu za przestępstwa, w tym oszustwo i został protoplastą głównego bohatera słynnego filmu „Wilk z Wall Street”.
Belfort ostrzegł inwestorów przed angażowaniem się w „największy przekręt w historii”. Mowa o ofertach ICO, które bazują na zbieraniu kryptowalut na kolejne inwestycje.
- To największy przekręt w dziejach, tak gigantyczny, że eksploduje w twarz wielu ludzi - przestrzegł Belfort. - To dużo gorsze niż to, co ja robiłem - dodał.
Tylko w 2017 roku rynek kryptowalut zyskał na wartości dziesięciokrotnie, wchodząc na poziom 170 mld dolarów. Rynek bitcoina jest dziś wart prawie 100 mld dolarów, wobec zaledwie 15 mld dolarów na początku roku. Kapitalizacja rynku drugiej największej kryptowaluty - ethereum – wynosi 30 mld dolarów.
W obiegu jest prawie 17 mln bitcoinów, a ich całkowita podaż ograniczona jest do 21 mln sztuk. W marcu bitcoin przebił symboliczną granicę, po raz pierwszy był droższy niż złoto. Dwa tygodnie temu kurs osiągnął poziom 5 tys. dol., a w ostatni piątek – 6 tys.