Handel w niedzielę jak abonament RTV. Wersje ustawy zmieniają się co chwilę

Niespełna dwa tygodnie temu wersja robocza ustawy o handlu w niedzielę zakładała, że sklepy będą czynne w każdą drugą i czwartą niedzielę miesiąca. Jednak teraz poseł PiS Janusz Śniadek, który jest przewodniczącym podkomisji ds. rynku pracy stwierdził, że może jednak zakaz handlu będzie obowiązywał w trzy niedziele w miesiącu.

Zakaz handlu w niedzielę dzieli społeczeństwo. Wyniki badań i sondaży nie są rozstrzygające, bo raz wychodzi, że większość popiera jego wprowadzenie, a raz, że suweren jest na "nie".

PiS wydaje się być w tej kwestii również niezdecydowany. Najpierw wrzucił projekt ustawy przygotowany przez "Solidarność" na dno szuflady, ale po roku wyciągnął go z bólem po naciskach związkowców, którzy zaczęli domagać się spłaty długu za poparcie podczas kampanii wyborczej.

Przypomnijmy, że pierwotna wersja ustawy zgłoszona przez "S" zamyka w każdą niedzielę wszystkie sklepy na cztery spusty, a za ladą w ten dzień pozwala stanąć jedynie właścicielowi. W efekcie szansę na otwarcie mają małe sklepy i sklepiki, gdzie do obsługi klientów nie potrzeba zastępów personelu.

Sprzeciw ministrów

PiS na taką wersję nie chciało się zgodzić. Czołowi ministrowie, czyli rządząca resortem pracy Elżbieta Rafalska i wicepremier Mateusz Morawiecki sugerowali, że dla rynku pracy i gospodarki lepiej będzie wprowadzać ograniczenia stopniowo i obserwować, co się stanie. Obydwoje byli zdania, że zamknięcie sklepów w co drugą niedzielę to bezpieczne rozwiązanie.

Jeszcze 11 października podczas pierwszego posiedzenia podkomisji ds. rynku pracy, która obradowała nad ustawą, wydawało się, że zgodnie z przypuszczeniami zakupy będziemy mogli robić w każdą drugą i czwartą niedzielę miesiąca czyli w ciągu roku mielibyśmy 24 niedziele handlowe.

"Solidarności" ta wersja się nie spodobała.

Dalsze zmiany w projektowanej ustawie miały być możliwe dopiero na kolejnym etapie prac w Sejmie, czyli na posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, które odbędzie się w najbliższy czwartek 26 października. 

Ustawowa karuzela nabiera rozpędu

Tymczasem już teraz Janusz Śniadek, były szef "S", obecnie poseł PiS i przewodniczący podkomisji ds. rynku pracy powiedział w rozmowie z dziennikarzami Super Expressu, że: "Nic nie jest rozstrzygnięte ostatecznie. Ja ten kompromis, czyli dwie niedziele wolne i dwie robocze, proponowałem tylko dlatego, żeby ruszyć z miejsca z tą ustawą. Robimy wszystko, żeby liczba niedziel, w których będą obowiązywały ograniczenia, była większa niż to pół na pół. Czyli na przykład trzy niedziele wolne od handlu w miesiącu".

Piotr Duda, szef "Solidarności" stwierdził za to, że trzy niedziele to za mało i żąda czterech, bo to mu obiecał PiS w kampanii.

Na chwilę obecną ciężko przewidzieć, jaki ostatecznie kształt przyjmie ustawa, kiedy, gdzie i które sklepy będą zamknięte oraz co z e-handlem i centrami logistycznymi takimi jak np. Amazon. Nie ma też sensu po raz kolejny pytać suwerena o zdanie. Można za to przyjmować zakłady, czy w 2018 r. w ogóle uda nam się zrobić większe zakupy siódmego dnia tygodnia, bo to wcale nie jest takie pewne.

Dymek: Bałam się założenia firmy. Wydaje mi się, że lęk jest typowy dla kobiet. Chłopców wychowuje się inaczej [NEXT TIME]

Więcej o: