Główny Urząd Statystyczny podał, że przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw było w październiku wyższe aż o 7,4 proc. w ujęciu rok do roku. Wzrost płac przyspieszył, i to wyraźnie, bo w we wrześniu był na poziomie 6,0 proc. Dane są też znacznie wyższe od średniej oczekiwań – ekonomiści spodziewali się 6,5 proc. Przeciętne wynagrodzenie w ubiegłym miesiącu wyniosło 4574,35 zł brutto. Dane dotyczą płac w firmach, które zatrudniają powyżej 9 osób.
Od początku roku płace wzrosły już o 5,6 proc. Generalnie pensje rosną szybciej niż inflacja. Realnie, po uwzględnieniu wzrostu cen, w październiku płace wzrosły o 5 proc.
Czytaj też: Nowe dane o inflacji: żywność drożeje najszybciej od pięciu lat
Skąd ten wzrost wynagrodzeń? Przyczyn może być kilka. To jednorazowe, takie jak efekt dni roboczych (było ich więcej) czy bonusy. Przede wszystkim jednak, widać umacniającą się presję płacową. Większość ekonomistów spodziewa się, że ten trend będzie kontynuowany albo nawet wzmacniany.
- Mimo, że migracje łagodzą napięcia na rynku pracy podtrzymujemy nasze prognozy, że do końca roku dynamika płac może przekraczać 7% - pisze w komentarzu do danych PKO BP.
Jest jeszcze jeden czynnik, który mógł wpłynąć wzrost wynagrodzeń – wejście w życie niższego wieku emerytalnego. Jeśli część osób zarabiających poniżej średniej zdecydowała się przejść na emeryturę, to mogło to automatycznie podnieść średnią wynagrodzeń osób, które pozostały na rynku pracy.
Wpływ wcześniejszego wieku emerytalnego prawdopodobnie widać też w danych o zatrudnieniu. Ono nadal rośnie, ale już wolniej. W październiku zwiększyło się o 4,4 proc. wobec wzrostu o 4,5 proc. we wrześniu.
Ale emerytury to nie wszystko. Od kilku miesięcy napływają sygnały, że firmy mają coraz większe trudności ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników. To może spowodować, że zaczną ograniczać inwestycje.
To z kolei może negatywnie wpłynąć na rozwój polskiej gospodarki. - Uważamy, że wzrost zatrudnienia będzie słabł w nadchodzących kwartałach, a ograniczenia za strony podaży pracy będą negatywnie rzutowały na wzrost PKB – piszą ekonomiści BZ WBK.
Podobne obawy wyraził prof. Marek Belka, który, choć chwali rząd (a dokładnie wicepremiera Morawieckiego) za zwiększanie wpływów z podatków, to jednocześnie mówi, że decyzja rządu o obniżeniu wieku emerytalnego może spowolnić gospodarkę.
+++