W sierpniu, po wycieczce do Londynu, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł opowiadał, że są duże szanse na to, aby Warszawa stała się nową siedzibą Europejskiej Agencji Leków po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Przekonywał wtedy dziennikarzy, że „Warszawa jest świetnym miejscem” na nową siedzibę EMA - znajdującą się teraz w Londynie - m.in. ze względu na dostęp do wysoko wykwalifikowanych farmaceutów i lekarzy kończących polskie uczelnie, a także dynamiczny rozwój krajowego rynku farmaceutycznego.
Rząd przygotował również ofertę przeniesienia tej jednej z ważniejszych unijnych agencji zajmującej się koordynacją ocen i nadzorem nad produktami leczniczymi na terenie Unii do Warszawy.
Czytaj więcej: Polska walczy o ważną unijną agencję. Ma trafić z Londynu do Warszawy.
Niestety, wydaje się, że maleją szanse na to, że EMA otworzy swoje biura w stolicy Polski. „Der Spiegel” napisał, że Niemcy i Grecja zawarły sojusz, by po Brexicie przejąć unijne instytucje mające teraz siedziby w Wielkiej Brytanii.
Ateny wspierają Berlin w zabiegach o przeniesienie Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA) z Londynu do Frankfurtu nad Menem, a w zamian Niemcy popierają starania Greków o ulokowanie w Atenach Europejskiej Agencji Leków.
Oczywiście nic nie jest jeszcze przesądzone, ale uwzględniając aktualne relacje polskiego rządu z instytucjami Unii Europejskiej i europejskimi rządami, dość trudno sobie wyobrazić, by nasz wniosek przeszedł zamiast tego, który wsparcie Niemców i Greków. Może pomoże Orban. Ale czy to wystarczy?
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.