Nasza waluta bardzo dobrze radzi sobie też w stosunku do euro i dolara, które kosztują dziś odpowiednio 4,20 zł (czyli najmniej od lipca tego roku) i 3,52 zł (najmniej w tym roku).
Analitycy podkreślają, że złoty zyskuje, gdyż na rynkach finansowych, po kilku latach hossy inwestorzy są w wyśmienitych nastrojach, więc teraz, uznawany za "bezpieczną przystań" frank nie jest im do niczego potrzebny. Dodatkowo, humory poprawiają bardzo dobre wyniki europejskich gospodarek, gdzie mówi się nawet o boomie gospodarczym.
Podobnie dobre dane docierają z USA, gdzie jednak oczekiwania na kolejne podwyżki stóp procentowych źle wpływają na zachowanie dolara, który ostatnio dość mocno traci do swojego głównego konkurenta, czyli euro.
Kurs CHF/PLN - ostatnie 5 lat Stooq.pl
- Złoty cały czas korzysta na dobrym sentymencie do strefy euro oraz ogólnie do walut rynków wschodzących. Polska waluta, podobne jak meksykańskie peso czy czeska korona zyskała ponad 1,5 proc. dla dolara w minionym tygodniu. Większość walut w Azji również wzmocniła się do USD o ponad jeden procent - zwraca uwagę analityk Cinkciarz.pl Marcin Lipka.
- Dobra kondycja złotego połączona ze słabością franka przekłada się na spadku pary CHF/PLN do poziomu 3,59. Można powiedzieć, że szwajcarska waluta jest już praktycznie na poziomach sprzed czarnego czwartku w połowie stycznia 2015 r, kiedy SNB (Szwajcarski Bank Narodowy - red.) uwolnił kurs CHF w relacji do euro. W przededniu tych wydarzeń frank był notowany na poziomie 3,54. Dodatkowo brakuje ok. 1 grosz by dolar osiągnął najniższe poziomy od grudnia 2014 r. - dodaje Lipka.
Jeśli jednak nastroje na rynkach będę w dalszym ciągu tak dobre, nie jest wykluczone, że także poziomy z 2014 roku zostaną wkrótce osiągnięte. To oczywiście byłaby kolejna bardzo dobra wiadomość dla osób posiadających kredyty mieszkaniowe oparte o kurs szwajcarskiej waluty. A jest ich w Polsce ok. 860 tys.
W obliczu świetnych danych makro i fali optymizmu warto jednak być ostrożnym i przypomnieć stare giełdowe powiedzenie, że "drzewa nie rosną do nieba", a po każdej hossie przychodzi, choćby chwilowa, bessa.