Goldman Sachs chce zwiększyć zatrudnienie w Polsce do 750-800 osób i są spore szanse, że stanie się tak do końca przyszłego roku. Tak powiedział dziennikowi „Financial Times” szef warszawskiego biura, Brent Watson. Jego zdaniem w kolejnych latach możliwa jest dalsza ekspansja.
Goldman Sachs otworzył swoje biuro w Warszawie w 2011 roku, obecnie pracuje w nim około 525 osób. Przeważająca większość zatrudniona jest w działach operacji i technologii. Reszta to pracownicy m.in. zarządzania ryzykiem i HR. Jak podaje „Financial Times”, nowe miejsca pracy będą podobne do tych już istniejących.
Pogłoski o tym, że Goldman Sachs może szukać nowych pracowników do polskiego oddziału, pojawiły się już lipcu. Branżowy portal Efinancialcareers.com napisał wtedy, że do Warszawy z Londynu przenosi się Samantha Liakris, rekruterka Goldmana z dużym doświadczeniem. Dziś także portal pisze na ten temat – według jego doniesień amerykański bank ma przyjąć do pracy 250-300 osób, przede wszystkim z lokalnego rynku. Przedstawiciele banku mieli już rozpocząć łowy na uczelniach, ale szukać będą też doświadczonych pracowników – podaje Efinancialcareers.com.
Goldman Sachs to kolejna duża instytucja finansowa, która chce zatrudniać w Polsce. We wrześniu oficjalnie o takich planach mówił JP Morgan, inny duży bank inwestycyjny, który działalność w naszym kraju uruchomi w połowie przyszłego roku, a docelowo ma zatrudnić około trzy tysiące osób.
Warszawa jest też podobno jednym z miast centralnej Europy, gdzie swoje biuro może otworzyć Standard Chartered. Jak pisze „Financial Times”, decyzja w tej sprawie ma zapaść w pierwszym kwartale przyszłego roku.
To wszystko nie wydaje się być powiązane z brexitem – banki tworzą po prostu nowe miejsca pracy i szukają miejsca w naszej strefie czasowej, tak by móc zapewnić obsługę swoim klientom 24 godziny na dobę. Polska, z dużą liczbą absolwentów kierunków finansowych z dobrą znajomością języka angielskiego, może wciąż na tym polu konkurować niższym kosztami zatrudnienia w porównaniu do takich miast jak Frankfurt czy Paryż, które często wymieniane są jako przyszli potencjalni beneficjenci przenoszenia etatów z pobrexitowego Londynu.
Jak na razie z miejsc pracy po brexicie Polska za bardzo nie skorzystała. Niedawno przegraliśmy walkę o dwie unijne agencje.
+++