Rakieta Falcon 9 wystartowała z kosmodromu w bazie lotniczej Vandenberg Kalifornii. Zabrała ze sobą 10 satelitów należących do klienta SpaceX – firmy Iridium Communications Inc. Ładunek został bezpiecznie dostarczony na miejsce – czyli niską orbitę, a sama rakieta tym razem nie wróciła na Ziemię (nie było takich planów, ale była to rakieta już wcześniej wykorzystana w misjach firmy).
Start o świcie wyglądał wyjątkowo spektakularnie i na tyle niezwykle, że na Twitterze pojawiły się wpisy zaskoczonych Kalifornijczyków, którzy zastanawiali się nad wyjaśnieniem tego zjawiska.
Do zabawy w kosmiczne teorie włączył się też sam właściciel SpaceX, Elon Musk, który zażartował, że dziwaczny kształt na niebie, to „nuklearne UFO z Korei Północnej”.
O UFO i innych niezwykłych teoriach pisało tak wiele osób, że, jak zauważył Musk, „mógł to być największy test Rorschacha w historii”.
Weekendowa, 18. w tym roku misja przypieczętowała rekordowy rok SpaceX. Nikt z konkurencji tylu nie przeprowadził. To też znacznie więcej rakiet z ładunkiem, niż sam SpaceX wystrzelił w ubiegłym roku (wtedy misji było osiem), choć mniej niż planował (miało być między 20 a 24).
Nadchodzący nowy rok ma być jeszcze lepszy. SpaceX naprawił kosmodrom na Przylądku Canaveral na Florydzie, zniszczony jesienią 2016 roku podczas nieudanego startu jego rakiety. Będzie mieć więc już trzy platformy startowe. 2018 ma zacząć się od naprawdę dużego wydarzenia – testu rakiety Falcon Heavy, największej w historii firmy i najcięższej z będących obecnie w użytku rakiet nośnych na świecie. Elon Musk pokazał niedawno kilka jej zdjęć, w tym takie, na których widać spakowaną do wnętrza należącą do niego Teslę Roadster.
Następny rok „będzie największy w przemyśle kosmicznym od 1969” (czyli od czasu misji Apollo 11 na Księżyc) – tak mówi Eric Stallmer, szef organizacji biznesowej skupiającej prywatne firmy kosmiczne (Commercial Spaceflight Federation). Z tego samego miejsca, z którego wystartował Apollo 11, wystartuje w styczniu rakieta Falcon Heavy.