W czasie 51 posiedzenia, 7 grudnia, Senat głosował nad poprawkami do przyjętej wcześniej przez Sejm nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń.
24 listopada Sejm przychylił się do rządowego pomysłu, by z początkiem 2018 r. znieść ograniczenie, które wyłącza pobór składek na ZUS od części wysokich pensji. Dziś składki na ZUS płacimy od wynagrodzeń do poziomu trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy. Tak ustalona kwota daje w 2017 r. sumę 127890 zł. To limit roczny, brutto. To, co zarobimy do tej kwoty, jest obłożone składkami na ZUS. To, co powyżej, już nie. Rząd liczył, że zniesienie ograniczenia poboru składek obejmie 350 tys. osób z wysokimi dochodami i już w 2018 r. przyniesie kasie państwa dodatkowe 5,24 mld zł.
Ale potem rząd się zawahał. Bo czasu na zmiany w systemach informatycznych firm i ZUS zostało bardzo mało. Bo wyższe składki to większe koszty dla pracodawców i straty dla pracowników. Bo wyższe składki to konieczność wypłaty w przyszłości znacznie wyższych emerytur. W Senacie, który rozpatrywał ustawę uchwalona przez Sejm, przeszła więc poprawka odsuwająca o rok likwidację ograniczenia poboru składek na ZUS.
Problem w tym, że senackie głosowanie nad ustawą było nieważne.
Jak głosował Senat
A było to tak. Już po przyjęciu poprawki odsuwającej termin odcięcia o rok i po głosowaniu nad całością ustawy, okazało się, że wzięło w nim udział 48 ze 100 senatorów. To za mało. Po krótkiej przerwie prowadząca obrady wicemarszałek Maria Koc (PiS), odwołując się do zapisanej w regulaminie Senatu zasady, że „Senat podejmuje decyzje zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów”, zarządziła liczenie obecnych na sali w trakcie głosowania. Po sprawdzeniu nagrania z głosowania okazało się, że na sali było 73 senatorów, z tym, że część nie głosowała. Zdaniem marszałek Koc, to oznacza jednak, że głosowanie było ważne.
- W głosowaniu nad zniesieniem progu dla składek na ZUS głosowali tylko senatorowie PiS, pozostali zbojkotowali głosowanie. W efekcie nie było kworum, bo 16 senatorów PiS wcześniej udało się już w pielesze domowe. Teraz trwają próby udowodnienia, że 48 jest większe od 50 - komentował na gorąco na Twitterze senator niezależny Marek Borowski.
Dowód nieważności głosowania
Postanowiliśmy poszukać rozstrzygnięcia tego sporu. Niespodziewanie znaleźliśmy je na stronach internetowych Sejmu. Ale po kolei.
Zacznijmy od tego, że zgodnie z Konstytucją "Sejm uchwala ustawy zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów". Ta sama zasada stosowana jest w odniesieniu do Senatu.
Precyzyjne wyjaśnienie jak należy ją rozumieć znaleźliśmy na stronie Wszechnicy Sejmowej, czyli witryny edukacyjnej Kancelarii Sejmu. Czytamy tam, że aby Sejm mógł skutecznie podejmować decyzje w głosowaniu, konieczna jest obecność określonej liczby posłów na sali posiedzeń. - Warunek ten nosi nazwę kworum, a co do zasady oznacza, że na sali musi znajdować się przynajmniej połowa ogólnej liczby posłów, tzn. 230 - tłumaczy Wszechnica. Najważniejsze zdanie pada jednak po chwili. - Do kworum nie są wliczani posłowie, którzy będąc na sali nie podjęli żadnej decyzji (nie zagłosowali ani „za”, ani „przeciw” ani „wstrzymuję się”) - nie pozostawia wątpliwości Wszechnica.
Identyczne zasady dotyczą Senatu. Tu wątpliwości nie pozostawia Konstytucja.
Jak się liczy kworum? Wszechnica Sejmowa
Awantura w Sejmie
PiS nie przejął się zarzutami nieważności głosowania. Senat, w którym partia Jarosława Kaczyńskiego dysponuje większością głosów, odesłał ustawę do Sejmu. Ten 15 grudnia poparł poprawki Senatu. Głosowanie w tej sprawie poprzedziły jednak gorące spory.
- Nad ustawą o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw głosowało 48 senatorów. Tutaj w wątpliwość podaję fakt ważności dalszego procedowania tej ustawy - zaczęła Joanna Frydrych PO.
O „skandalicznym trybie przyjęcia ustawy przez Senat” mówił poseł Mirosław Suchoń z Nowoczesnej. - Wicemarszałek Senatu w sposób zupełnie arbitralny, niewynikający ani z regulaminu, ani z przyjętej dotychczas praktyki, doprowadziła do zmiany zapisu, jeżeli chodzi o kworum. Głosowało 48 senatorów, połowa ustawowego składu Izby to jest 50 senatorów, więc myślę, że nawet dla przedszkolaka odpowiedź na pytanie, która liczba jest większa, 48 czy 50, jest dosyć jasna. 48 senatorów nie wypełnia konstytucyjnego obowiązku, w związku z tym mamy bardzo poważne wątpliwości dotyczące prawidłowości przyjęcia tej ustawy - tłumaczył poseł Nowoczesnej.
- Oczywiście poprzemy poprawkę, bo ona jest tożsama z naszym wnioskiem mniejszości i odwleka wyrok tak naprawdę o cały rok, wyrok dla przedsiębiorców, dla rynku pracy, dla pracujących, bo to jest takie prawo, na którym suchej nitki nie zostawili we wspólnym oświadczeniu, wspólnym stanowisku, pracodawcy i związkowcy. Ale czy możemy debatować nad uchwałą, która zapadła bez kworum wymaganego konstytucją i wszystkimi regulaminami – Senatu i Sejmu? Czy możemy nad taką poprawką głosować? - pytała poseł Magdalena Kochan z PO.
- Prawo i Sprawiedliwość już nas przyzwyczaiło, że łamie prawo, łamie konstytucję pod osłoną nocy, ale ta buta i arogancja poszły dalej. Dzisiaj chcecie złamać prawo w dzień powszedni. I to już jest szczyt. (...) Chciałbym przypomnieć, że nie było kworum potrzebnego do przegłosowania tej poprawki. Głosowało tylko 48 senatorów. Umiem liczyć, a wam to, zdaje się, źle idzie. Kworum wynosi tu 50 senatorów. W związku z tym klub Nowoczesna złożył zawiadomienie do prokuratury o tym, że jest podejrzenie popełnienia przestępstwa przez panią marszałek Koc, która nadużyła swoich uprawnień, dopuszczając do przegłosowania i przyjęcia tej poprawki przy 48 osobach głosujących, bez uzyskania kworum - apelował do marszałka Sejmu o przerwanie prac nad nowelizacją poseł Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.
Marszałek Marek Kuchciński prac nie przerwał. Tłumaczył. że „Sejm nie może rozstrzygać takich kwestii w odniesieniu do Senatu”. - Rozstrzygać może tu ewentualnie prezydent, może tę ustawę podpisać lub jej nie podpisywać, a następnie tę kwestię może rozstrzygać Trybunał Konstytucyjny. Tak, że tutaj prosiłbym, aby wziąć pod uwagę to, że Sejm nie może oceniać decyzji Senatu, tym bardziej że, jak tutaj słyszymy, interpretacja dotycząca kworum może być, powiedzmy, różna - stwierdził Marszałek Kuchciński.
W głosowaniu Sejm jednogłośnie poparł poprawki Senatu.
Teraz ustawa leży na biurku prezydenta, który na decyzję, czy ją podpisać, ma 21 dni.
Głosowanie nad budżetem też budzi wątpliwości
Głosowanie w Senacie to nie pierwszy przypadek głosowań, które w tej kadencji budzą wątpliwości. Przed Świętami Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu postępowania w sprawie głosowań w Sali Kolumnowej Sejmu nad budżetem państwa na 2017 r. Opozycja upiera się, że nie została dopuszczona do głosowań i że w głosowaniu brało w nich udział zbyt mało posłów, a to oznacza, że są one nieważne. PiS te zarzuty odpiera, ale sprawa będzie jeszcze badana.