W poniedziałek oficjalnie ruszył Program Wsparcia Obrotu Bezgotówkowego „Polska Bezgotówkowa”. Jest to wspólna inicjatywa banków w Polsce - jako wydawców kart, a także agentów rozliczeniowych (np. First Data Polcard) oraz organizacji kartowych Visa i Mastercard. Wszystko pod parasolem Ministerstwa Rozwoju oraz Związku Banków Polskich.
Celem inicjatywy jest podwojenie liczby terminali płatniczych w sklepach i punktach usługowych w Polsce w przeciągu najbliższych 3-4 lat. Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, na koniec III kwartału 2017 r. działało ich w Polsce ok. 605 tys. Jeśli więc plany się ziszczą, maksymalnie na koniec 2021 r. liczba terminali płatniczych dojdzie do ok. 1,2 mln.
Liczba terminali w Polsce źródło: NBP
Jak rząd i sektor bankowy chcą to osiągnąć? Mali i średni przedsiębiorcy (prowadzący sklepy i punkty usługowe) w ramach Program Wsparcia Obrotu Bezgotówkowego przez pierwszy rok nie będą ponosiły żadnych kosztów w związku z przyjmowaniem płatności kartami. Szczegóły dotyczące dofinansowania czy kryteriów przystąpienia do programu mamy dopiero wkrótce poznać.
Tymczasem First Data Polcard, czyli najczęściej wybierany agent rozliczeniowy przez firmy z sektora MSP (obsługuje niemal co czwartą firmę) informuje, że przygotuje również specjalną ofertę, która pozwoli przedsiębiorcom na korzystanie z preferencyjnych stawek także po upływie 12 miesięcy. Podobną deklarację złożył także Elavon, o czym informuje serwis cashless.pl. To o tyle istotne, że, jak zauważa portal, wśród przedsiębiorców były obawy, że po pierwszym preferencyjnym roku koszty obsługi terminali będą dla nich wyższe niż dla akceptantów niekorzystających ze wsparcia z programu. Do Programu Wsparcia Obrotu Bezgotówkowego dołączyła także spółka ePłatności.
Dziś kosztem dla przedsiębiorcy jest dzierżawa terminala (zwykle kilkadziesiąt złotych miesięcznie) oraz opłaty na rzecz banków-wydawców kart (tzw. opłata interchange w wysokości 0,2 proc. płatności kartą do konta i 0,3 proc. płatności kartą kredytową), organizacji kartowych i agenta rozliczeniowego. Wszystko oczywiście zależy od oferty, ale zwykle łączna prowizja dla banku, organizacji kartowych i agenta rozliczeniowego to nie więcej niż 1 proc. wartości transakcji.
W „budżecie” Programu Wsparcia Obrotu Bezgotówkowego, z którego dotowane będą terminale, jest 600 mln zł. Zrzucili się do Visa i Mastercard, banki w Polsce oraz agenci rozliczeniowi.
. źródło: Ministerstwo Rozwoju
Choć oczywiście zarówno bankom, jak i organizacjom płatniczym czy agentom rozliczeniowym bardzo opłaca się wspieranie rozwoju bezgotówkowego, to kto wie, czy akcja terminalizacji byłaby tak szeroko zakrojona, gdyby nie mocna presja ze strony rządowej. Presja połączona wręcz z delikatnymi groźbami np. zupełnego zniesienia opłaty interchange, czyli wynagrodzenia dla banków od każdej płatności wydaną przez nie kartą, czy wprowadzeniem zakazu nakładania opłat przez banki za obsługę kart płatniczych).
Program Wsparcia Obrotu Bezgotówkowego to as w talii Ministerstwa Rozwoju, które stara się „walczyć” z obrotem gotówkowym. Oczywiście nie jest tajemnicą, że chodzi przede wszystkim o ograniczanie szarej strefy, ale Tadeusz Kościński, wiceminister rozwoju, często powołuje się też na kwestie finansowe. - Tylko wydaje nam się, że gotówka jest za darmo, a karty są drogie. W rzeczywistości tak nie jest. Rocznie za obrót gotówkowy płacimy 17 mld zł, to ok. 1 proc. PKB. W kwocie tej mamy produkcję banknotów, liczenie, przewożenie, przechowywanie - mówił Kościński w zeszłym roku.
Innymi "antygotówkowymi" działaniami w ostatnim czasie jest m.in. propozycja wprowadzenia bezgotówkowej formy wypłaty wynagrodzenia jako formy preferowanej. To raczej symboliczna zmiana po prostu dziś, zgodnie z prawem, domyślnie wynagrodzenie powinno być wypłacane gotówką, a na konto dopiero za zgodą pracownika. Prawdopodobnie od 2019 r. ma być odwrotnie - pracownik musiałby się wykazać inicjatywą, gdyby NIE CHCIAŁ pensji na konto.
Ponadto, w konsultacjach społecznych jest także projekt "ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z rozwojem płatności elektronicznych". Zakłada ona m.in., że wszystkie sklepy czy punkty usługowe, które z racji osiąganego przychodu muszą stosować kasy rejestrujące, będą zobowiązane do akceptowania „przynajmniej jednego instrumentu płatniczego w formie elektronicznej”. Choć akurat tutaj przedsiębiorcy „oporni” wobec wprowadzania terminali mogą mieć furtkę, gdyż projekt ustawy w obecnej formie zakłada, że „płatność instrumentem płatniczym w formie elektronicznej” może nie oznaczać tylko płatności kartą, BLIK-iem czy poprzez aplikację w smartfonie, ale też... przelewem.
Tymczasem coraz bliżej jest także do momentu, w którym będziemy mogli (ale obyśmy nie musieli) płacić kartą za mandaty od drogówki. Obecnie trwa akcja pilotażowa i szkolenia z obsługi terminali - opolska policja pochwaliła się właśnie, że jako pierwsza w Polsce testuje już 15 urządzeń. Jak informuje portal cashless.pl, pełna zapowiadana „partia” 2 tys. terminali ma trafić do policjantów w całym kraju do końca lutego br.
Równocześnie trwa także wielka akcja „terminalizacji” urzędów wojewódzkich, marszałkowskich, urzędów miast, gmin i starostw powiatowych w całej Polsce. W ponad połowie z nich już można zapłacić kartą, a planuje się, aby do około połowy roku sieć terminali została rozszerzona na wszystkie urzędy w Polsce.
***