Co prawda sieć sklepów stacjonarnych H&M nadal będzie się rozrastać, bo poza zamknięciem 170 sklepów powstać ma 390 nowych lokalizacji, niemniej przyrost "netto" tylko o 220 sklepów byłby, jak zauważa Bloomberg, najgorszym wynikiem od 8 lat. Co więcej, 44 zamykane sklepy przypadające na 100 otwieranych to wynik więcej niż fatalny. Jeszcze rok temu na 100 nowych sklepów przypadało 19 likwidowanych, a wcześniej w XXI wieku taki odsetek nie przekraczał 14,1 proc.
To nie koniec złych wieści. H&M poinformował też, że początek roku był pod względem sprzedaży słabszy od oczekiwań.
Te wiadomości sprawiły, że akcje drugiej największej grupy odzieżowej na świecie (po Inditeksie, właścicielu m.in. Zary) zanurkowały. W środę spadały na giełdzie w Sztokholmie o ponad 9 proc., do najniższego poziomu od 9 lat. W czwartek kurs był jeszcze niżej, choć spadek procentowo nie był już tak duży.
Notowania spółki H&M na giełdzie w Sztokholmie źródło: investing.com
Prezes H&M w rozmowie z analitykami był boleśnie szczery. Przyznał, że zaskakujący spadek sprzedaży, który było widać już w ostatnim raporcie kwartalnym za 2017 rok, to skutek nieprzystosowania się firmy do zmian na rynku. Klienci przenoszą się z zakupami ze sklepów tradycyjnych do sieci. Efekt tych słabych wyników (opublikowano je w połowie grudnia) także widać na powyższym wykresie.
- W sklepach porównywalnych H&M, wyniki były słabe na wielu naszych dużych, dojrzałych rynkach. To odzwierciedla zmianę na rynku z offline do online. Musimy też powiedzieć, że nie poprawialiśmy jakości robienia zakupów tak szybko, jak tego oczekują klienci - powiedział Karl-Johan Persson, którego cytuje Reuters.
Teraz firma ma zamiar zwiększyć wysiłki, by przystosować się do zmian na rynku, nie podaje jednak na razie żadnych szczegółów co do tego, jak chce to osiągnąć.
H&M założył dziadek obecnego prezesa w 1947 roku. Rodzina nadal kontroluje firmę, mając około 70 proc. udziałów.
+++