UOKiK poprosił 25 przedsiębiorców prowadzących duże sieci handlowe o wyjaśnienia. Chodzi o doniesienia o przypadkach zakazywania robienia zdjęć w sklepach przez klientów. Przy czym, jak na razie, Urząd nie przesądza, że takie praktyki są otwarcie stosowane przez sieci.
To jest sprawa ostatnio bardzo często poruszana przez konsumentów i przez media. Niektóre sieci handlowe utrudniają konsumentom porównanie ceny, poprzez na przykład sfotografowanie ceny lub też zeskanowanie kodu kreskowego
- mówi Małgorzata Cieloch z biura prasowego UOKiK.
Przypomina też, że cena często jest podstawowym czynnikiem, którym kierują się klienci, decydując się na zakup danego produktu lub nie. To nie wszystko. - W kodzie kreskowym bardzo często ukryte są informacje takie, które są istotne dla konsumenta, czyli informacje o składzie czy na przykład dopasowaniu do diety konsumenta danego produktu - dodaje Małgorzata Cieloch.
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez ABR SESTA i AdRetail w grudniu ubiegłego roku, o którym pisała "Gazeta Wyborcza", aż ponad 70 proc. sieci handlowych nie pozwala klientom robić zdjęcia czy skanować telefonem produkty. Czasem nawet, jeśli oficjalnie sieć pozwala na takie działania, to w praktyce zakazuje ich ochrona w poszczególnych marketach.
Urząd ostrzega, że zakaz fotografowania czy skanowania utrudnia konsumentom porównywanie cen. Może to stanowić nieuczciwą praktykę rynkową naruszającą zbiorowe interesy konsumentów.
- Sklepy nie mogą zakazywać takich praktyk. Jednym z podstawowych praw konsumenta jest możliwość swobodnego wyboru oferty, która mu najbardziej odpowiada pod względem ceny czy właściwości produktu. Musi mieć więc możliwość porównania, co może zrobić na różne sposoby, także poprzez aplikacje czy zdjęcia
- mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK.
Urząd wysłał więc pisma do Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (należy do niej 14 sieci handlowych, m.in. Auchan, Tesco, Carrefour, Biedronka, Żabka i Castorama) oraz osobno do 11 innych przedsiębiorców (wśród nich prowadzący sklepy Lewiatan, Rossmann, Piotr i Paweł i Top Market).
Prosi na razie o wyjaśnienia. - Jeżeli okazałoby się, że rzeczywiście takie regulaminy czy jakieś wewnętrzne wytyczne czy jakieś obostrzenia istnieją , to oczywiście Urząd będzie prosił sklepy o zmianę tej praktyki - mówi Małgorzata Cieloch.
Za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. wartości obrotu.
+++