Analitycy Fitch spodziewają się, że gospodarka Polski w tym roku urośnie o 3,9 proc., po wzroście o 4,6 proc. w 2017. Wcześniej mówili o 3,6 proc., więc ich oczekiwania poszły w górę. W przyszłym roku PKB ma nam wzrosnąć o 3,2 proc.
"Podczas gdy popyt wewnętrzny pozostanie czynnikiem wspierającym, spowolnienie [wzrostu PKB] odzwierciedla przede wszystkim oczekiwane spowolnienie konsumpcji (do 4,0 proc.) jako efekt zmniejszenia się efekty wyższych transferów socjalnych [czyli programu 500+]" - pisze Fitch w komentarzu.
Oczekiwania agencji na ten rok są jednak wyjątkowo niskie. Chyba wszyscy ekonomiści spodziewają się wzrostu PKB powyżej 4 proc. i to znacznie powyżej tego poziomu. Na przykład BZ WBK i Credit Agricole mają prognozę na 4,3 proc., a PKO BP i mBank aż na 4,6 proc. Mniejszą niż Fitch ma wprawdzie polski rząd - w założeniach do budżetu wpisano 3,8 proc. wzrostu PKB w tym roku - ale rząd w swoich oficjalnych prognozach zwykle jest bardzo ostrożny.
Jeszcze bardziej zaskakuje to, co Fitch pisze o stopach procentowych w Polsce. Otóż spodziewa się, że Rada Polityki Pieniężnej zacznie podnosić stopy już w tym roku – o 50 punktów bazowych (z obecnych 1,5 proc.), a w kolejnym o 75 punktów. Tymczasem sam prezes NBP mówi, że jak na razie nic nie wskazuje na to, że trzeba będzie ją podwyższyć w tym roku, a być może nawet w przyszłym. Co więcej, także ekonomiści uważają, że szansa na podwyżkę stóp w tym roku wynosi zero.
Fitch pisze, że i tak obniżył swoje oczekiwania co do tempa podnoszenia stóp procentowych, bo, jak wyjaśnia, inflacja będzie rosła wolniej między innymi dzięki temu, że do Polski napływają pracownicy z Ukrainy (dzięki temu spada presja na podwyżki płac, a jeśli płace rosną wolniej, niżby mogły, to wolniej rosną też ceny towarów i usług).
Prognozy analityków Fitcha są więc zaskakująco odmienne od tych, które ma rynek. Jeśli chodzi o rating naszego kraju, to pierwszy przegląd w tym roku Fitch zaplanował dopiero na 8 czerwca.
+++