Zakaz handlu w niedzielę: klienci są, ale mało. Kina, restauracje i kluby fitness mają duży problem

Millenialsi są ostatnią nadzieją kin, restauracji i klubów fitness mieszczących się w centrach handlowych. Jeżeli oni przestaną przychodzić w niedziele wolne od handlu, część galerii najprawdopodobniej w te dni będzie musiała się zamknąć.

Romantyczna wizja tego, jak wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę wpłynie na życie Polaków zakłada, że po rodzinnym obiedzie ruszymy szturmem na spacery, place zabaw, do muzeów oraz teatrów i kin. Te ostatnie, szczególnie w dużych miastach, mieszczą się przede wszystkim w centrach handlowych, do których młodej części konsumentów przestało opłacać się przychodzić. To duży problem, bo właśnie konsumenci w wieku od 18 do 34 lat są najważniejszą grupą docelową dla handlu detalicznego, gastronomii, kin i klubów fitness.

Z badania przeprowadzonego przez firmę technologiczną Proxi.cloud wynika, że w ciągu dwóch pierwszych niedziel wolnych od handlu millenialsi odwiedzili centra handlowe dwa razy rzadziej niż dotychczas. Co prawda wciąż 32 proc. z nich przyszło do galerii jedynie dla celów rozrywkowych, jednak to zbyt mało, by w dłuższej perspektywie opłacało się otwierać te obiekty. 

Skrócą godziny otwarcia obiektów?

Jak podaje serwis dlahandlu.pl, który opisał badanie, poza tym, że część młodych zrezygnowała ze zwyczajowych odwiedzin galerii, to ci, którzy się w nich pojawili, robili to w bardzo określonych porach. Godziny niedzielnego szczytu rozłożyły się między 13.00 a 17.00 (49 proc. klientów), oraz 9.00 a 12.00 (35 proc.). Rano najprawdopodobniej przyszli goście klubów fitness, a w drugiej części dnia amatorzy kina i klienci restauracji. To może być sygnał dla zarządzających galeriami, że szukając oszczędności mogą rozważyć skrócenie godziny otwarcia obiektów. 

Cytowany przez dlahandlu.pl Sebastian Starzyński, prezes Instytutu Badawczego ABR SESTA podkreśla, że centra handlowe czeka jeszcze odpływ klientów nastawionych na aktywny tryb życia, którzy wraz z nadejściem sezonu wiosenno-letniego wybiorą inne zajęcia.

Dr Maria Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia „Forum dialogu gospodarczego” idzie o krok dalej. - Tego typu obiektom dodatkowo zaszkodzi to, że w krótkim czasie niektóre sklepy wypowiedzą im umowy najmu, bo zwyczajnie wypadną z rynku. Jedyne, co w obecnej sytuacji może zrobić branża, to rzetelnie przedstawiać i nagłaśniać wszystkie negatywne skutki wprowadzenia zakazu handlu w niedziele, włącznie ze stratami samych ekspedientów - podkreśla ekspert.

"Straty są nie do odrobienia"

Z badania  "Sunday is coming…" przeprowadzonego przez firmę analityczną IQS wynika, że w związku z wprowadzeniem zakazu zakupy zaczęliśmy robić głównie w piątki i soboty. 

W porównaniu do lutego liczba osób, które robią zakupy w piątek wzrosła z 18 do 22 proc., a w sobotę z 18 do 21 proc.

Być może sklepy spożywcze nie odczują większej różnicy, są jednak zakupy i zwyczaje wiążące się z dotychczasowym stylem życia Polaków, które będą musiały ulec zmianie.

- Mogę powiedzieć, że w jednej lodziarni utarg z niedzieli objętej zakazem handlu wyniósł tylko 134 zł - cytuje wypowiedź Zbigniewa Grycana portal dlahandlu.pl. - Straty są nie do odrobienia. Niedziela to tradycyjnie dzień rodzinnych wyjść na lody, konsumenci nie przeniosą tego zwyczaju na inne dni tygodnia - mówił Grycan, cytowany przez wiadomoscihandlowe.pl.

Ministerstwo zaleca powściągliwość

Ministerstwo Rodziny po pierwszych dwóch tygodniach bez handlu w niedzielę zaleca powściągliwość w ocenach nowego prawa.

- Przyjęcie tej regulacji to odpowiedź na potrzeby społeczne – pod tym projektem podpisało się ponad 530 tys. Polaków. Przygotowując to rozwiązanie, które mówi o etapowym dochodzeniu do tego ograniczenia, chcieliśmy pogodzić interesy różnych środowisk – gospodarczych oraz społecznych – powiedziała minister Elżbieta Rafalska.

Jak dodała szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej, ograniczenie handlu w niedziele ma prowadzić do wzmocnienia więzi społecznych i rodzinnych. Jej zdaniem nowe przepisy są również szansą na zwiększenie aktywności obywateli. - Powinno to się przełożyć na większy popyt na usługi turystyczne, kulturalne i sportowe – podkreśliła minister Rafalska.

Może się jednak zdarzyć, że część obywateli po prostu nie będzie miała gdzie zrealizować potrzeb wymienionych przez panią minister, bo jedyny dostarczyciel tego typu atrakcji w okolicy postanowi być nieczynny w niedziele wolne od handlu.

+++

Jacek Walkiewicz: Widzę szanse w problemach, a wcześniej widziałem problemy w szansach [NEXT TIME]

Więcej o: