W piątek za franka trzeba było zapłacić nieco ponad 3,51 zł – to najmniej od stycznia 2015 roku. Przypomnijmy, że wtedy Szwajcarski Bank Narodowy porzucił politykę obrony minimalnego kursu wymiany euro na franka, co spowodowało, że kurs tego ostatniego poszybował na chwilę nawet powyżej 5 zł, a na dłużej zatrzymał się w okolicach 4 zł.
W ciągu ostatnich kilku dni frank potaniał o 5 groszy. To spora zmiana. Osłabił się też – choć mniej wobec innych walut, w tym do euro i dolara.
Kurs złotego, dolara i euro względem franka Stooq.pl
I to wszystko dzieje się, kiedy Trump i Chiny grożą sobie nałożeniem kolejnych ceł i planowany jest atak na Syrię za użycie przez reżim Asad broni chemicznej. Zwykle w takiej sytuacji szwajcarska waluta się umacnia – inwestorzy traktują ją jako bezpieczną przystań. Teraz jest inaczej.
Czytaj więcej: Wojna handlowa – jak jej uniknąć? Xi Jinping wysyła pojednawcze sygnały.
Wydaje się, że głównym powodem nietypowego zachowania franka są sankcje, które tydzień temu Donald Trump nałożył na Rosję. Objęły one 12 rosyjskich firm i 24 Rosjan. Wśród nich jest siedmiu oligarchów blisko współpracujących z Putinem. Część z nich miała znaczne udziały w szwajcarskich aktywach, i we franku. Amerykańskie sankcje zmusiły ich do sprzedaży chociaż pewnej części z nich i te zmiany były tak duże, że wpłynęły na kurs waluty Szwajcarii.
Czytaj więcej: Amerykanie nakładają nowe sankcje na Rosję. Na liście znani oligarchowie, przyjaciele Putina.
- Kurs franka jest teraz głównie ustawiany przez przepływy kapitałowe i sankcje nałożone na Rosję – w tym na Rosjan, którzy zainwestowali w szwajcarskie przedsiębiorstwa – powiedział Bloombergowi Manuel Oliveri, trader walutowy z banku Credit Agricole.
Tezę tę potwierdzają np. potężne wahnięcia w tym tygodniu notowań Sulzera, szwajcarskiego producenta maszyn. Jego znacznym akcjonariuszem był Wiktor Wekselberg, jeden z rosyjskich oligarchów objętych sankcjami.
Kurs spółki Sulzer na szwajcarskiej giełdzie Investing.com
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.