Chcę wierzyć, że konstytucja dla biznesu zmieni podejście państwa do przedsiębiorców. Jakoś jednak nie wierzę

Piotr Skwirowski
To ma być przełom. W życie wchodzi Konstytucja biznesu. Wprowadza m.in. domniemanie uczciwości przedsiębiorcy, zasadę, że co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone. Będzie też rzecznik przedsiębiorców

Trudno policzyć, która to już próba zrównania szans we wzajemnych relacjach urzędnik – przedsiębiorca. Poprzednie nie dały pożądanego rezultatu. Cały czas w starciu z urzędem przedsiębiorca jest, jeśli nie na straconej, to w gorszej pozycji.

Konstytucja niesie nadzieję

Najnowsza próba zmiany tej sytuacji przybrała miano Konstytucji biznesu. Brzmi to bardzo poważnie. I jest poważne. Konstytucja biznesu wprowadza kilka szalenie ważnych rozwiązań do polskiego prawa. 

Przede wszystkim więc to, co nie jest prawem zabronione, jest teraz dozwolone. - Przedsiębiorca może prowadzić biznes w sposób wolny, jeśli nie łamie wskazanych wyraźnie w prawie zakazów lub ograniczeń

– czytamy na rządowej stronie biznes.gov.pl.

Obowiązuje też zasada domniemania uczciwości przedsiębiorcy. Przedsiębiorca nie musi udowadniać swojej uczciwości. Wątpliwości co do okoliczności konkretnej sprawy mają być rozstrzygane na korzyść przedsiębiorcy.

Dzięki przyjaznej interpretacji przepisów niejasne zapisy ustaw, rozporządzeń czy innych aktów prawnych, mają być teraz rozstrzygane na korzyść przedsiębiorców.

Konstytucja wprowadza też zasadę proporcjonalności. Oznacza ona, że urząd nie może nakładać na przedsiębiorcę nieuzasadnionych obciążeń. Nie będzie może na przykład żądać dokumentów, którymi już dysponuje.

Nad tym wszystkim czuwać będzie rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Będzie mógł np. wnioskować do ministrów o wydanie objaśnień najbardziej skomplikowanych przepisów i interweniować w sprawie łamania prawa przedsiębiorców. Na wniosek rzecznika każdy minister będzie musiał wyjaśnić najtrudniejsze przepisy. Rzecznik zostanie powołany w ciągu pół roku od wejścia w życie Konstytucji biznesu. Ma być apolityczny. A jego kadencja potrwa 6 lat.

Konstytucja biznesu wprowadza ponadto pakiet startowy przy zakładaniu firmy. Możliwa jest więc teraz legalna działalność nierejestrowa. Dotyczy m.in. drobnej działalności zarobkowej osób fizycznych, np. dorywczego handlu lub okazjonalnych usług.

Jeśli przychody z tej działalności nie przekroczą w żadnym miesiącu 50 proc. kwoty minimalnego wynagrodzenia, działalność ta nie będzie uznawana za działalność gospodarczą i nie będzie trzeba jej rejestrować w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej

– czytamy na stronie biznes.gov.pl.

Dochody z takiej działalności będą opodatkowane na zasadach ogólnych. Mogą ją prowadzić osoby, które wykonują działalność osobiście (nie w spółce) oraz przez ostatnie 5 lat nie prowadziły firmy. Działalność taka nie może być objęta wymogiem uzyskania koncesji, pozwolenia czy licencji.

Do tego dochodzi ulga na start. Początkujący przedsiębiorcy będą teraz zwolnieni ze składek na ubezpieczenia społeczne przez pierwsze 6 miesięcy działalności. Przedsiębiorca musi zgłosić się do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych w terminie 6 miesięcy od rozpoczęcia działalności, a nie w ciągu 7 dni - jak to było do tej pory. Potem będzie mógł skorzystać przez 2 lata z tzw. małego ZUS, czyli ulgowego rozwiązania, które obowiązuje od wielu lat. Ulga nie obejmuje składek na ubezpieczenie zdrowotne, które jest obowiązkowe także dla rozpoczynających działalność. Rząd twierdzi, że ulga na start da przedsiębiorcom 8 mld zł oszczędności w ciągu 10 lat.

Przepisy sobie, a praktyka…

Tyle nowe przepisy. Ale są też inne przepisy, które słabo współgrają z zasadami zapisanymi w Konstytucji biznesu. Bo rząd walczy o poprawę ściągalności podatków i uszczelnienie systemu. Co chwilę zgłasza więc rozwiązania opresyjne wobec przedsiębiorców. Formalnie wymierzone są wprawdzie w tych nieuczciwych, ale jak przyznaje rząd „gdzie drwa rąbią…”. Rykoszetem obrywają więc także uczciwi. Na uczciwych rząd nakłada też masę nowych obowiązków. Po to, żeby złapać nieuczciwych.

Mnóstwo tego wszystkiego jest. Ot, choćby JPK, czyli objęcie niemal wszystkich przedsiębiorstw obowiązkiem składania co miesiąc szczegółowych raportów o ich wszystkich działaniach związanych z VAT.  Za chwilę wejdzie w życie podzielona płatność VAT. Dzięki niej fiskus ma wprawdzie sprawniej walczyć z wyłudzeniami tego podatku, ale z drugiej na specjalnych kontach zatrzyma część pieniędzy przedsiębiorców. Są też drakońskie kary za fałszowanie faktur VAT, sięgające w skrajnym przypadku 25 lat więzienia. Oczywiście najmocniej narażeni na takie sankcje są oszuści, ale uczciwi, zaplątani nieświadomie w proceder wyłudzania podatku, też nie mogą spać spokojnie.

Różnych restrykcji, sankcji, nowych wymogów jest oczywiście znacznie więcej. Można je mnożyć bez końca. I ciągle pojawiają się nowe. Czy konstytucja biznesu ograniczy ich produkcję, a uczciwi przestaną obrywać od fiskusa przy okazji jego walki z nieuczciwymi?

Wątpliwe. Fiskus jest pod silną presją rządu. Ten potężnie napompował wydatki budżetu państwa, hojną ręką rozdając pieniądze na prawo i na lewo. Kasa państwa trzeszczy w szwach. Rząd twierdzi, że nie ma w niej pieniędzy na przykład na wsparcie niepełnosprawnych dzieci. Co więcej rząd lubi chwalić się dobrymi wynikami budżetu państwa. W tej sytuacji fiskus musi wycisnąć z podatników jak najwięcej. Mają się więc czego obawiać nie tylko przedsiębiorcy.  

Nie koniec na tym. Na zasady, które przynosi Konstytucja biznesu nałoży się bowiem praktyka urzędnicza. Czyli stosowanie prawa. A z tym jest w Polsce bardzo źle. Przedsiębiorca jest u nas często traktowany jak potencjalny oszust, przestępca. Trochę się to z roku na rok poprawia, ale ciągle zdarzają się przypadki, od których włos jeży się na głowie. Wcale nie musimy tu sięgać do czasów Optimusa, JTT czy TFL. Mamy świeże sprawy. Choćby firmy MGM, którą fiskus doprowadził na skraj bankructwa. I, mimo że przegrał z MGM cztery sprawy w sądzie, nie zamierza zwrócić jej dziesiątków milionów złotych, które zablokował na rzecz rzekomego podatku. Takich przykładów jest więcej.

W sumie nie napawa to wszystko optymizmem. Oczywiście dobrze, że jest Konstytucja biznesu. Ale nasz fiskus jest jak Dr Jekyll i pan Hyde. Nigdy nie możemy być pewni, na którą jego twarz trafimy. I jakoś trudno uwierzyć w jego nagłe ozdrowienie.

Współtwórca gry "Wiedźmin": Tych błędów bym już nie popełnił [NEXT TIME]

Więcej o: