Wzrost indeksu mierzącego zmiany cen dwudziestu największych spółek o ponad 4 procent w ciągu tygodnia oznacza, że przeciętny giełdowy inwestor miał spore szanse na osiągnięcie w tym czasie właśnie takich zysków.
To dość rzadka sytuacja - w całym 2017 roku były tylko trzy tygodnie z większymi wzrostami, a ostatni zdarzył się w sierpniu. W tym roku tydzień ze wzrostem o ponad 4 procent (dokładnie 4,3 procent) mamy pierwszy raz. Warto też pamiętać, że taki zysk to wyraźnie więcej niż dają państwowe obligacje w ciągu roku i ponad 2 razy więcej niż w ciągu roku można zarobić na przeciętnej bankowej lokacie.
Można uznać, że taki wzrost na giełdzie akurat teraz, to dość zaskakujący obrót sprawy, bo w ostatnim czasie warszawska giełda wyglądała dość słabo. Od szczytu ze stycznia do dołka pod koniec marca WIG20 spadł o ponad 17 procent. Ale to może być też jedną z kilku przyczyn, które stoją za nagłą poprawą giełdowej koniunktury.
Kluczowe dla niej mogło być to, że indeks na początku minionego tygodnia nie spadł poniżej ostatniego dołka z końca marca.
Indeks WIG20 wykres: mDM
To sprawiło, że niektórzy z inwestorów (ci bardziej spekulacyjni) zaczęli wierzyć w to, że to już koniec trwającej od stycznia serii spadków i odważyli się na ponowny zakup akcji. Dopływ pieniędzy z ich strony podbił ceny akcji w górę.
Ośmielić inwestorów mogła też reakcja rynków światowych na deklarację prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa o wycofaniu się z porozumienia z Iranem. Okazało się, że wydarzenie, którego wielu inwestorów się obawiało, nie wywołało na rynkach światowych żadnej przeceny. Zniknął więc jeden z istotnych powodów dla których niektórzy z inwestorów woleli ostatnio trzymać się od giełdy z daleka.
Jednak największym ryzykiem dla rynków na całym świecie są w tym roku podwyżki stóp procentowych w USA, które mogą psuć koniunkturę zwłaszcza na rynkach rozwijających się (czyli także w Polsce). W tym kontekście też jednak mieliśmy ostatnio dobrą informację.
Oto najnowsze dane o inflacji w USA okazały się mniej groźne niż sądzono - inflacja rośnie tam wolniej od oczekiwań. A to może oznaczać, że podwyżek stóp za Atlantykiem będzie mniej niż się dotąd spodziewano. Ta informacja znacząco poprawiło nastroje na giełdach na całym świecie, tak więc giełda warszawska nie była wyjątkiem.
No i na końcu jeszcze jedna możliwa przyczyna ostatnich wzrostów. Po długim majowym weekendzie na naszym parkiecie utrzymują się dość niewielkie obroty. Oznacza to, że stosunkowo niewielka ilość kapitału może wywołać stosunkowo duży ruch cen akcji w górę, lub w dół. Inaczej mówiąc: ostatnie wzrosty mogły nam się przytrafić także trochę przez przypadek.
Niestety, licząc od początku roku ciągle jesteśmy pod kreską. Pomimo świetnego ostatniego tygodnia, WIG20 jest dziś nadal o ponad 5 procent poniżej poziomu z końca 2017 roku.