Masło miało tanieć, ale nic z tego. Uwaga, niektórzy producenci próbują "zaczarować" klientów

Miały być szybkie spadki cen masła i nawet się zaczęły. Ale potem wyhamowały. I dziś za kostkę znów trzeba płacić w dyskontach i supermarketach blisko 7 zł. W małych sklepach bywa jeszcze drożej.

W 2016 r. za kostkę masła płaciliśmy niewiele ponad 3 zł. Potem jednak zaczęło się cenowe szaleństwo. W zeszłym roku trzeba było płacić nawet 7 zł za kostkę.

Jak drożało masło

- To nie jest tak, że w Polsce krowy zaczęły nagle dawać mniej mleka i ceny poszły w górę. O ich wzroście zdecydowały czynniki globalne - mówił pod koniec zeszłego roku w rozmowie z Next.gazeta.pl Jakub Olipra, ekonomista w banku Credit Agricole Bank Polska, ekspert do spraw sektora rolno-spożywczego.

Tłumaczył, że rynek mleka charakteryzuje się cyklicznością. Tak jak są cykle koniunkturalne w gospodarce, tak samo występują one na rynku żywności. W 2015 r., zniesiono kwoty mleczne w Unii Europejskiej. Kwoty to były limity produkcyjne. Teraz ich nie ma i każdy kraj UE może produkować tyle mleka, ile chce. Zniesienie kwot mlecznych przypadło na okres spadkowej fazy cyklu na rynku mleka i dodatkowo ją wydłużyło. Wcześniej bowiem unijni rolnicy przewidując zniesienie ograniczeń inwestowali w zwiększenie mocy wytwórczych. A Unia jest największym producentem mleka na świecie. Zniesienie kwot mlecznych nałożyło się na wcześniejsze osłabienie chińskiego popytu oraz rosyjskie embargo na żywność i jeszcze zwiększyło nadpodaż na światowym rynku mleka. W efekcie doprowadził to do pogłębienia spadku cen.

- W pewnym momencie cena skupu mleka była tak niska, że wielu rolnikom nie opłacało się go produkować - mówił Jakub Olipra.

Część z nich zaczęła wychodzić z mlecznego biznesu. Do tego doszły niekorzystne warunki pogodowe wśród największych eksporterów produktów mlecznych na świecie. W Nowej Zelandii i Australii, gdzie El Niño doprowadził do suszy, mleka było mniej. W Argentynie dla odmiany była powódź.

- Tymczasem w pewnym momencie doszło do silnego ożywienia światowego popytu na produkty mleczne, w szczególności w Chinach. I mniej więcej od kwietnia 2016 r. ceny produktów mlecznych zaczęły silnie rosnąć. Masło stało się produktem, którego cena rosła jednak w oderwaniu od cen serów, czy też jogurtów - mówił ekspert.

Zdaniem Jakuba Olipry mieliśmy tu do czynienia z typową bańką cenową. - Każda bańka cenowa ma w sobie ziarenko prawdy, które staje się podstawą do wzrostu cen. Tak było i w tym przypadku. Wraz z rosnącymi cenami masła zaczęły pojawiać się informacje o tym, że spożycie masła na świecie gwałtownie rośnie, a zwiększony popyt może sprawić, że na święta Bożego Narodzenia masła zabraknie - tłumaczył ekonomista Credit Agricole. - Choć określenie spekulacja nabrało negatywnego znaczenia, w mojej ocenie użycie tego słowa w tym przypadku jest uzasadnione - dodał.

Masło zaczęło tanieć, a potem?

Ale ceny masła miały zacząć spadać. I zaczęły. W drugiej połowie września zeszłego hurtowa cen masła w UE wynosiła 650 euro za 100 kg. Trochę ponad miesiąc później spadła do 500 euro.

Rosła produkcja mleka wśród największych eksporterów produktów mlecznych na świecie. W UE, w Nowej Zelandii, w USA, Australii i Argentynie… - Cena w okolicy 3-4 zł za kostkę masła wcale mnie nie zdziwi. Ale nie w horyzoncie miesiąca czy dwóch. Może za rok - mówił nam pod koniec zeszłego roku Jakub Olipra.

Ceny ciągle wysokie

Po nowym roku ceny masła w sklepach były już nieco niższe. Ale trend spadkowy szybko wyhamował. Ba, ceny powróciły w okolice 7 zł. Cena 6,99 zł za kostkę masła w dyskontach i supermarketach, choć wciąż szokuje, to już nie zaskakuje. W małych sklepach jest jeszcze drożej.

Owszem można upolować tańsze masło, ale z reguły na promocjach. Zdarzają się oferty z niższą ceną, ale często powiązana jest ona z koniecznością zakupu od razu kilku kostek masła.

Producenci próbują też niekiedy "zaczarować" klientów. Za kostkę liczą sobie nawet poniżej 6 zł, tyle że oferują mniejsze kostki, ważące np. 170, a nie tradycyjne 200 gram.

Powrót do starych cen na razie mało prawdopodobny

- Od stycznia 2018 r. ceny masła z miesiąca na miesiąc malały - mówi nam Krystyna Świetlik z zakładu badań rynkowych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. - W styczniu, w stosunku do grudnia, spadek wyniósł 2,5 proc., w lutym, w porównaniu ze styczniem 3,0 proc., a w marcu 1,0 proc. - wylicza.

Jej zdaniem niskie tempo spadku cen masła w marcu wynikało z ożywienia popytu w okresie przedświątecznym.

Nie ma jeszcze danych o cenach masła w kwietniu. GUS udostępni je pod koniec miesiąca. W marcu ceny masła były jednak nadal o około 21 proc. wyższe niż przed rokiem. W grudniu ta różnica sięgała 32,4 proc.

- Trudno, żeby w ciągu trzech miesięcy tego roku nastąpił spadek cen masła neutralizujący wcześniejsze zwyżki - mówi Krystyna Świetlik. - Mało realny jest powrót cen masła do poziomów sprzed podwyżek, do niskich cen notowanych w pierwszej połowie 2016 r. - rozwiewa nadzieje klientów. Tłumaczy, że o cenach decyduje nie tylko wolumen produkcji, ale także popyt wewnętrzny i krajowy. - Korzystne tendencje w eksporcie i utrzymujący się relatywnie wysoki krajowy popyt na masło, wpływają hamująco na spadek cen masła na rynku wewnętrznym. Krajowy popyt jest kreowany przez rosnące płace i dochody ze świadczeń społecznych oraz preferencje - mówi ekspertka.

Jej zdaniem konsumenci dostrzegli też walory masła. W trzech kwartałach 2017 r., w porównaniu z analogicznym okresem 2016 r., popyt gospodarstw domowych na masło obniżył się tylko o około 4 proc., przy wzroście średniego poziomu cen masła o 28 proc.

Ceny masła w sklepachCeny masła w sklepach Piotr Skwirowski

Oczekiwania swoje, a ceny masła swoje

Tymczasem jednak z rynków światowych napływają kiepskie informacje. W kwietniu ceny masła znów poszły w górę. Na giełdach Europy Zachodniej trzeba było płacić niemal 535 euro za 100 kg masła. To o 9,4 proc. więcej niż w marcu.

Ponowny wzrost cen masła na światowych giełdach najpewniej znów pociągnął w górę ceny tego tłuszczu na naszym rynku.

- Według FAO (działająca przy ONZ organizacja do spraw Wyżywienia i Rolnictwa) utrzymuje się wysoki popyt importowy na masło i inne produkty mleczne ze strony Chin, USA i Europy. Światowe ceny produktów mlecznych nie maleją, bowiem produkcja mleka w Nowej Zelandii jest mniejsza od oczekiwanej i ceny surowca są wciąż relatywnie wysokie - wyjaśnia Krystyna Świetlik.

Dominika Nowak: Czasem tylko dzięki szalonej odwadze, można zacząć działać [NEXT TIME]

Więcej o: