Konieczność oferowania przez każdy bank i SKOK w Polsce tzw. podstawowego rachunku płatniczego to wymóg wynikający z unijnej dyrektywy. W Brukseli kilka lat temu doszli do wniosku, że takie proste i tanie konto w każdym banku w każdym kraju wspólnoty pomoże „ubankowiać” Europejczyków.
W Polsce regulacje zostały wprowadzone ustawą z dnia 30 listopada 2016 r., nowelizującą m.in. ustawę o usługach płatniczych, Prawo bankowe czy ustawę o SKOK-ach. Instytucje dostały jednak czas aż do sierpnia 2018 r., ażeby podstawowe rachunki płatnicze przygotować.
W ramach ciekawostki – zgodnie z ustawą banki czy SKOK-i podstawowe rachunki powinny mieć w ofercie już od 8 lutego 2017 r., ale przepisy pozwalające karać je za brak takiego konta wchodzą w życie dopiero w sierpniu 2018 r. Dlatego to właśnie 8 sierpnia br. jest takim ostatecznym terminem wdrożenia podstawowego rachunku płatniczego.
I choć po prawdzie pewnie niewiele by się stało, gdyby bank parę dni się spóźnił - kara maksymalnie 1 mln zł dla banku lub 100 tys. zł dla SKOK-u może być nałożona przez Komisję Nadzoru Finansowego dopiero po ostrzeżeniu i wezwaniu do działania zgodnie z przepisami - to wszystko wskazuje na to, że 8 sierpnia wszystkie instytucje będą gotowe.
Inna sprawa, że wszystkie czekają na ostatnią albo niemal ostatnią chwilę. Zapytaliśmy największe banki, kiedy w ich ofercie znajdzie się podstawowy rachunek płatniczy, i okazało się, że najszybszy będzie Bank Pocztowy, bo tu takie konto będzie w ofercie od 1 sierpnia. Czyli „aż” na tydzień przed ostatecznym terminem. Do PKO BP podstawowy rachunek płatniczy zawita 4 sierpnia, do ING Banku Śląskiego i BGŻ BNP Paribas 6 sierpnia. Pozostałe banki mówią o 8 sierpnia albo przyznają „jeszcze nie mamy dokładnej daty, ale spokojnie - do 8 sierpnia zdążymy”.
Oczywiście zapewne kilka tygodni wcześniej będzie już poznawali szczegóły podstawowych rachunków płatniczych w kolejnych bankach, aczkolwiek wiele pola do zaprezentowania własnej inwencji bankowcy nie mają. Kilka banków lekko eksperymentuje przy nazwie konta, próbując wpisać ją w ogólną konwencję w swojej ofercie - przykładowo w ING Banku Śląskim będziemy mieli Konto z Lwem PRP (gdzie PRP to oczywiście „Podstawowy Rachunek Płatniczy”), a w Banku Pocztowym Pocztowy Rachunek Podstawowy. Ale zwykle będzie to po prostu Podstawowy Rachunek Płatniczy.
W tabeli opłat dla rachunku podstawowego też banki nie za bardzo mają jak mieszać, bo ustawa bardzo wiele zrobiła za nie. I tak, banki NIE MOGĄ pobierać żadnej opłaty miesięcznej za prowadzenie takiego konta ani za użytkowanie karty.
Ponadto przynajmniej 5 przelewów (w tym zleceń stałych) w miesiącu, wszystkie wypłaty z bankomatów danego banku oraz przynajmniej 5 wypłat z „obcych” bankomatów (czyli nienależących do sieci banku) również MUSI być darmowych. Co więcej, choć po przekroczeniu tego limitu mogą być już pobierane opłaty, to NIE MOGĄ być one wyższe niż na innych rachunkach w tym banku. Co więcej, bank MUSI dawać dostęp do rachunku podstawowego również w oddziale - a nie tylko w bankowości internetowej – oczywiście pod warunkiem, że posiada oddziały.
Podstawowy Rachunek Płatniczy - podstawowe cechy grafika Marta Kondrusik/Gazeta.pl
Swoją tabelę opłat i prowizji, która będzie obowiązywać od 6 sierpnia br., już pokazał ING Bank Śląski, i Konto z Lwem PRP wygląda na tle innych w ofercie banku naprawdę solidnie. Przykładowo, dla większości kont karta debetowa jest darmowa pod warunkiem wydania nią w danym miesiącu min. 300 zł, a przy podstawowym rachunku płatniczym karta jest bezpłatna bezwarunkowo. Podobnie - przy większości kont darmowa jest tylko jedna wypłata z „obcego” bankomatu w miesiącu, a przy Koncie z Lwem PRP aż 5 - zgodnie z ustawą. W niektórych kontach - choć tylko internetowych i mobilnych, więc to zrozumiałe – jest opłata za wypłatę gotówki w oddziale banku, a posiadacze podstawowego rachunku płatniczego będą mogli to robić za darmo. Co więcej, do limitu darmowych 5 przelewów z rachunku podstawowego ING wlicza także te walutowe - tymczasem przelewy za granicę dla innych kont kosztują od 5 do 50 zł (inna sprawa, że zgodnie z ustawą bank może pobierać opłaty dla „transakcji transgranicznych” od posiadacza rachunku podstawowego).
Jak będą wyglądały w szczegółach oferty innych banków - o tym przekonamy się, gdy je pokażą. Jednak już dzisiaj wiadomo, że w podstawowym zakresie będą przynajmniej tak samo atrakcyjne cenowo jak „standardowe” konta, a w niektórych miejscach być może i lepsze. Banki nie będą mogły uzależniać ich otwarcia np. od skorzystania przez klienta z oferty kredytu. Ba - do podstawowego rachunku płatniczego nie będą mogły być dołączone produkty kredytowe (czyli np. dopuszczalny limit debetowy).
Z Podstawowymi Rachunkami Płatniczymi będzie tylko jeden problem - otóż będą one dedykowane WYŁĄCZNIE klientom nieposiadającym konta osobistego w innym banku czy SKOK-u. To, czy dany klient ma już gdzieś konto, bank sprawdzi w już działającej centralnej informacji o rachunkach bankowych. Teoretycznie nic nie będzie stało natomiast na przeszkodzie, żeby dotychczasowe konto czy konta zamknąć, i otworzyć rachunek podstawowy. Pytanie, czy będzie wielu chętnych, żeby taki zabieg zastosować.
Jak już pisaliśmy, obowiązek oferowania Podstawowego Rachunku Płatniczego - prostego i w najważniejszych punktach darmowego - miał na celu wsparcie osób nieubankowionych czy np. cudzoziemców mieszkających w danym kraju (muszą mieć jednak m.in. ważny dokument tożsamości, przebywać w Polsce legalnie czy mieć w Polsce adres zamieszkania/adres korespondencyjny). W unijnej dyrektywie wznoszono dumne hasła, że każdy ma prawo do konta bankowego, niezależnie od sytuacji finansowej, poziomu dochodów czy historii kredytowej.
Z całym szacunkiem dla tej idei, ale wydaje się, że w Polsce przeszkodą w ubankowieniu wcale nie jest brak ofert, z których konsumenci mogą skorzystać. To są bardziej „nieubankowieni” z wyboru czy przekonań, zresztą ta grupa nie jest bardzo liczna - według najnowszych danych Banku Światowego odsetek posiadaczy kont bankowych wśród Polaków w wieku co najmniej 15 lat wynosi obecnie 87 proc. - choć jest niższy m.in. w grupach do 24 lat i wśród najstarszych Polaków.
Polacy mają w portfelach łącznie ponad 39 mln kart (w tym 30 mln debetowych - czyli do kont osobistych) i ok. 35 mln kont bankowych z dostępem do bankowości internetowej (choć aktywnie korzysta z niej ok. 16 mln). Te przykładowe liczby wskazują, że trudno mówić w Polsce o systemowym problemie w dostępie do usług bankowych. Osoby, które czują potrzebę założenia konta, nie mają przeszkód w ich założeniu.
Podstawowy rachunek może być natomiast ciekawą alternatywą dla osób najbardziej wrażliwych na poziom opłat w bankach.
Jak wynika z analizy Narodowego Banku Polskiego, na koniec 2017 r. średnia miesięczna opłata za konto wynosiła w Polsce 5,03 zł, a za kartę 4,54 zł. Do tego wypłaty z „obcych” bankomatów to średnio koszt ok. 3,93 zł, a przelew w oddziale banku 7,52 zł. W zestawieniu z takim poziomem opłat, podstawowy rachunek płatniczy wygląda jak bajka.
Z tym, że warto wziąć pod uwagę, że m.in. niektóre z wziętych do analizy przez NBP kont to rachunki internetowe, więc siłą rzeczy np. opłaty za przelewy w oddziałach banku są tu wywindowane. Poza tym NBP podaje górny poziom opłat, a nadal w większości banków w Polsce „standardowe” konto i karta mogą być za 0 zł - należy jednak spełniać warunki m.in. odpowiednich wpływów na konto czy aktywności w transakcjach kartą (NBP w analizie przyjął, że klient nie spełnia takiego warunku).
Trochę gorzej jest z „obcymi” bankomatami, bo tu już banki coraz chętniej wkładają do tabel opłat i prowizji „miny” w postaci zapisów np. „wypłata darmowa tylko dla kwot od 100 zł” czy„tylko jedna/dwie wypłaty w miesiącu za darmo”. Poza tym niektóre banki stosują bardzo nieładną praktykę stosowania procentowych opłat za wypłaty z bankomatów, np. 2 proc. wartości transakcji. To oznacza, że np. za wypłatę 3 tys. zł pobiorą opłatę aż 60 zł. Taki poziom opłat nie jest uzasadniony kosztami operacji po stronie banku.
Dlatego dla osób „mniej ubankowionych” (które np. nie chcą sobie zaprzątać głowy np. tym, czy wydały już w miesiącu 300 zł kartą - a to warunek „darmowości” konta czy karty) podstawowe konto może być niezłym wyborem.
Tylko - najpierw trzeba zlikwidować poprzednie konto, żeby skorzystać z podstawowego rachunku płatniczego. A z tą mobilnością Polaków i chęcią przenoszenia się między bankami nadal jest bardzo kiepsko. Zatem chyba koło się zamyka. Nie wróżę więc rachunkom podstawowym w Polsce kariery. Tym bardziej, że same banki zwykle mówią otwarcie, że nie będą się nimi specjalnie chwalić, nie będą na nie konkurować. Dają do zrozumienia, że ich dotychczasowa oferta już teraz jest bardzo atrakcyjna, a klienci mogą w jej ramach skorzystać np. z pożyczek, ubezpieczeń czy promocji. A rachunek podstawowy - będzie w ofercie bo musi, i będzie czekał, aż ktoś się ewentualnie po niego zgłosi.
***