Zbiorczy zysk netto linii lotniczych ma w tym roku wynieść 33,8 mld dolarów. Tak podaje Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników powietrznych (IATA), do którego należy 290 światowych przewoźników, w tym PLL LOT. Niespełna 34 mld dolarów zysku to o 12 proc. mniej, niż zakładała wcześniejsza, grudniowa prognoza. To także wyraźnie mniej od ubiegłorocznego rekordowego zysku na poziomie 38 mld dolarów (choć raport podkreśla, że wtedy na wysokie zarobki wpływ miały jednorazowe wydarzenia).
Zyski linii lotniczych spadają, bo rosną im koszty. Przede wszystkim chodzi o ropę naftową. Według raportu IATA, średnia cena ropy typu Brent w tym roku powinna wynieść 70 dolarów za baryłkę – o 27,5 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Od początku stycznia, notowania ropy Brent poszły w górę o ponad 14 proc.
W związku z tym droższe ma być także paliwo lotnicze. IATA spodziewa się, że jego ceny mają wzrosnąć o ponad jedną czwartą (25,9 proc.), do 84 dolarów za baryłkę. To będzie najwyższy poziom od czterech lat, choć też trzeba pamiętać, że jeszcze cztery lata temu, czyli w 2014 roku, średnia roczna cena paliwa lotniczego zbliżała się do 115 dolarów za baryłkę.
Zwiększyć mają się też koszty pracy, w tym roku łącznie dla zrzeszonych w IATA linii lotniczych mają wynieść one 185 mld dolarów, więcej o 8,3 proc.
Te dwa czynniki to główne powody słabych wyników największych czarterowych linii lotniczych w Polsce - Enter Air, które zanotowały w pierwszym kwartale stratę.
Za rosnące koszty działalności linii lotniczych mogą zapłacić pasażerowie. Pojawiły się już pierwsze sygnały. Prezes American Airlines, którego cytuje Agencja Reutera, już ostrzegł, że jeśli notowania ropy naftowej utrzymają się na wysokim poziomie, ceny biletów lotniczych mogą wzrosnąć, choć raczej nie nastąpi to szybko.
Sytuacja europejskich przewoźników jest nieco inna, bo, jak podkreśla IATA, zabezpieczają się one stosując tzw. hedging, co odsuwa w czasie negatywne skutki wzrostu cen paliwa.
W tym roku linie lotnicze mają przewieźć łącznie ponad 4,3 mld pasażerów, o 6,5 proc. więcej niż w 2017 r.
Wśród czynników ryzyka raport IATA wymienia też geopolitykę, pojawia się też sugestia ewentualnego negatywnego wpływu wojny handlowej, choć nie jest ona nazwana wprost. IATA wymienia rosnące zapędy protekcjonistyczne w polityce, niepewność związaną z wycofaniem się USA z porozumienia nuklearnego z Iranem, brak jasności co do wpływu brexitu, liczne dyskusje ws. handlu oraz trwające konflikty geopolityczne.
- Świat jest lepszy, gdy granice są otwarte dla ludzi i handlu. Ciężka praca naszej branży sprawiła, że lotnictwo stało się jeszcze mocniejszym katalizatorem globalizacji - podsumował komunikat na temat raportu dyrektor generalny IATA Alexandre de Juniac.