Nienapawające optymizmem pracodawców dane Eurostatu, wedle których poziom zatrudnienia w Polsce w pierwszym kwartale 2018 roku wzrósł tylko o 0,2 proc., wskazują, że w Polsce ci, którzy chcą pracować, pracują. Pozostaje jednak jeszcze kwestia tego, czy im się to opłaca tak, jakby chcieli. Wielu Polaków rozgląda się za nową, lepiej płatną pracą, a warunki na rynku pracy sprawiają, że mogą z ostrożnym optymizmem patrzeć w swoją finansowo-zawodową przyszłość. Jak to jednak w życiu bywa - sporo zależy od tego, co się umie. Generalnie niechętni podwyżkom pensji pracodawcy szukają bowiem konkretnych umiejętności.
Widoczny w statystykach Eurostatu wzrost produkcji przemysłowej w Polsce widać też w działaniach pracodawców. Coraz energiczniej szukają oni pracowników do swoich fabryk - widać to zarówno w przypadku pracowników niewykwalifikowanych, jak i tych o wyższych kwalifikacjach. Według najnowszego raportu Goldenline, poszukiwani są zwłaszcza kierownicy odpowiedzialni za optymalizację procesu produkcji. Co może wskazywać z kolei na pewne problemy ze znalezieniem pracowników bezpośrednio zaangażowanych w proces produkcji. Potwierdzać to może fakt, że firmy chętnie szukają także osób, które odpowiedzialne są za projektowanie maszyn.
Co więcej, na ponad 4 tysiące ogłoszeń zamieszczonych w maju w serwisie Goldenline, aż 24 procent dotyczyło właśnie produkcji. Dopiero dalsze miejsca zajmowały ogłoszenia o poszukiwaniu osób do działów sprzedaży czy do działów obsługi klienta (w tym do call centers).
Nadal świetną pozycję mają osoby pracujące w szeroko pojętym IT. Dotyczy to zarówno programistów, jak i specjalistów z innych dziedzin tej branży. Co prawda zaledwie 10 procent ogłoszeń dotyczyło tej specjalizacji, jednak aż 18 procent zapytań kierowanych bezpośrednio przez rekruterów do kandydatów było adresowanych do osób, które zaznaczyły jako specjalizację IT - rozwój oprogramowania. Do pasywnych kandydatów specjalizujących się w produkcji kierowano zaledwie 9 procent takich wiadomości.
Wciąż opłaca się więc być programistą. Rynek wciąż jest nienasycony w tym względzie. Nic więc dziwnego, że mający doświadczenie pracownicy mogą naprawdę dyktować stawki.
Ciekawy wniosek płynie z tego, gdzie szukani są kandydaci. Aż 20 procent osób, do których rekruterzy wysyłali wiadomość bezpośrednio, mieszka w Warszawie (a 26 proc. na Mazowszu). Następne miejsca to Wrocław (9 proc.), Kraków (8 proc.), Poznań (6 proc.), Łódź (4 proc.) i Katowice (3 proc.). Trudno o lepszą rekomendację stolicy jako miejsca do szukania pracy.
***