Od dłuższego czasu roztaczane są kasandryczne wizje spowodowane problemami firm budowlanych. Mimo rosnącej produkcji, rosną też w tym sektorze gospodarki zatory płatnicze i liczba niewypłacalnych firm. Problemy z płynnością i wypłacalnością nie dotyczą jednak tylko budowlanki.
Czytaj też: Rośnie polska branża kosmiczna. Już ponad 300 firm
Z najnowszych danych, do których dotarła firma Euler Hermes (zajmująca się m in. ubezpieczaniem należności) wynika, że rośnie liczba niewypłacalności polskich firm. W maju niewypłacalność musiało ogłosić 70 firm, o 25 procent więcej niż w maju 2017 roku. Co gorsza, od początku roku niewypłacalność oficjalnie ogłosiło 406 firm, czyli o 17 procent więcej niż w analogicznym okresie 2017 roku, gdy w Monitorze Sądowym i Gospodarczym niewypłacalność ogłosiło 347 podmiotów gospodarczych.
Problemy mają nie tylko małe spółki, ale i te całkiem duże. Największa w zestawieniu firma budowlana osiągała jeszcze niedawno nawet 300 mln złotych obrotu rocznie, co jest skalą dość imponującą. Problemy ma jednak nie tylko budownictwo, ale także firmy produkcyjne czy usługowe. Problemy sektora produkcyjnego można jednak powiązać z problemami i zatorami płatniczymi w budownictwie – niewypłacalność ogłaszają producenci betonu, tarcicy czy też profili metalowych oraz narzędzi.
Problemy miewają też producenci żywności.
Czytaj też: Umarł szef, firma nie zniknie z rynku. Nowe przepisy
Niska rentowność nie służy firmom
Jako główne przyczyny niewypłacalności wskazuje się niską rentowność i ogólną słabą kondycję finansową polskich firm. Te czynniki wzmacniane są zatorami płatniczymi, które potrafią pociągnąć firmy na dno. Sporo firm próbuje się też ratować za pomocą postępowań naprawczych. Jednak eksperci zauważają, że choć mogą one być dobre, to najczęściej odbywają się kosztem dostawców i bywają przyczyną efektu domina.
W przekroju kilku miesięcy okazuje się, że pośród nich nie ma tych wyraźnie bardziej bezpiecznych (za to mniej bezpieczny jest - przynajmniej na razie sektor produkcyjny). Zmieniają się co najwyżej akcenty na mapie ich problemów - niewypłacalnościach w poszczególnych miesiącach, ale w dłuższym okresie czasu skala tych problemów jest zbliżona. Świadczy to o tym, iż również ich przyczyny mogą być wspólne, a są to m.in. niska rentowność prowadzonej działalności, zwiększanie jej skali a nie wypracowywanego zysku, konkurowanie głównie ceną a nie innowacyjnością czy chociażby serwisem
- mówi członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka Tomasz Starus.
Nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się szybko poprawić. Widać jednak sygnały zmian choćby w przypadku firm budowlanych – samorządom coraz trudniej znaleźć w przetargach oferty mieszczące się w kosztorysach robionych według starych cen.