Elon Musk nigdy nie był grzecznym chłopcem Doliny Krzemowej. Ekscentryczny miliarder i przedsiębiorca potrafił pokazać swoją ciemniejszą stronę jeszcze w czasach, gdy kierował PayPalem i w ciągu zaledwie kilku miesięcy skłócił się niemal z wszystkimi współpracownikami, co bardzo szybko doprowadziło do jego zwolnienia.
Czytaj też: Elon Musk jednak nie żartował. On naprawdę chce wycofać Teslę z giełdy
W ostatnim czasie szef koncernów Tesla i SpaceX mówi jednak rzeczy i podejmuje decyzje, które są nie tyle ekscentryczne, co irracjonalne. Albo po prostu głupie.
Przypomnijmy, że tylko w tym roku Elon Musk:
- nazwał "głupcami" analityków giełdowych, którzy zadawali mu merytoryczne pytania dotyczące finansów Tesli;
- ogłosił, że otworzy własny portal informacyjny "Pravda", gdyż dziennikarze mainstremowych mediów kłamią i manipulują;
- nakazał inżynierom pominąć jeden z testów hamulcowych w autach Tesli;
- nazwał brytyjskiego nurka jaskiniowego pedofilem, po tym, jak ten ostro skrytykował w wywiadzie telewizyjnym jego pomysł zbudowania przez inżynierów SpaceX specjalnej kapsuły ratunkowej dla chłopów uwięzionych w tajlandzkiej jaskini;
- poprosił dostawców Tesli, by zwrócili część zapłaconych do tej pory pieniędzy za złożone zamówienia, aby ratować finanse firmy;
- poinformował na Twitterze, że zamierza ściągnąć Teslę z giełdy.
O ile wszystkie wymienione wyżej incydenty negatywnie odbiły się zarówno na wizerunku samego Muska, jak i kierowanych przez niego firm, o tyle ten ostatni może sprowadzić na południowoafrykańskiego przedsiębiorcę poważne kłopoty.
Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, czyli odpowiednik polskiego KNF-u, rozpoczęła śledztwo w sprawie niesławnego wpisu Muska na Twitterze, na skutek którego akcje Tesli w ciągu kilku chwil poszybowały w górę o niemal 10 proc.
Działania Komisji to reakcja na skargę Kalmana Isaacsa, jednego z akcjonariuszy Tesli, który oskarżył Elona Muska o manipulowanie cenami akcji. Zdaniem Isaacsa tweet Muska, wprowadził inwestorów w błąd, gdyż Tesla nie dysponuje gotówką, która umożliwiłaby wykupienie spółki, a Musk dopuścił się manipulacji, aby podbić wycenę.
Co prawda Musk w ostatnich dniach starał się wyjaśnić, dlaczego opublikował wpis ("A dlaczego nie?"), a także skąd weźmie pieniądze na wykupienie Tesli (od saudyjskiego funduszu), ale nie przekonało do Komisji, która zapowiada gruntowne śledztwo.
Elon Musk Tunnel Fot. Richard Drew / AP Photo
Musk od wielu miesięcy stronił od tzw. "mainstremowych mediów", które wielokrotnie oskarżał o manipulacje, kłamstwa i działanie na szkodę kierowanych przez niego firm.
W czwartek coś pękło. Szef Tesli Motors udzielił dziennikowi "The New York Times" bardzo obszernego i szczerego wywiadu, podczas którego - jak wynika z relacji reporterów amerykańskiej gazety - kilkakrotnie był bliski łez.
Elon Musk nie tylko zdradził okoliczności wydarzeń, które doprowadziły do publikacji kontrowersyjnego tweeta o wycofaniu Tesli z giełdy, ale powiedział też, że jest skrajnie wycieńczony, a ostatnie miesiące były dla niego "nie do zniesienia".
Ostatni rok był najtrudniejszym i najbardziej bolesnym w mojej karierze
- podkreślił Elon Musk.
W rozmowie z "NYT" Musk przyznał, że intensywna praca mocno odbiła się na jego zdrowiu psychicznym, a także na jego rodzinie. Szef Tesli zdradził m.in., że niemal spóźnił się na wesele własnego brata, a swoje 47. urodziny spędził w biurze.
Były chwile, gdy nie opuszczałem fabryki przez trzy lub cztery dni. W tym czasie nie wychodziłem nawet na zewnątrz. To wszystko działo się kosztem spotkań z moimi dziećmi i moimi przyjaciółmi
- dodał Elon Musk, który zdradził jednocześnie, że w ostatnich miesiącach wiele razy zdarzało mu się pracować przez 120 godzin tygodniowo, a ostatni ponadtygodniowy urlop wziął w 2001 roku, gdy zachorował na malarię. Musk ma również chroniczne problemy ze snem, które zmuszają go do zażywania silnych środków nasennych.
Tesla Fot. David Zalubowski / AP Photo
Osobiste problemy, z którymi zmaga się Elon Musk, jak również seria nieprzemyślanych tweetów, które odbiły się na jego wizerunku, rodzą pytanie o jego przyszłość w Tesli.
Nie jest tajemnicą, że zarząd spółki już od jakiegoś czasu szuka osoby, która mogłaby zastąpić Muska lub chociaż zostać "dyrektorem numer dwa". Z doniesień "NYT" wynika, że swego czasu tę pozycję zaproponowano Sheryl Sandberg z Facebooka.
Po zaskakującym wywiadzie udzielonym przez Elona Muska, sprawa jego następcy lub zastępcy z pewnością powróci. Co prawda w oficjalnym komunikacie zarząd Tesli stanął murem za swoim CEO podkreślając, że nie ma wątpliwości co do "poświęcenia i zaangażowania Muska w sprawy Tesli", ale to prawdopodobnie zasłona dymna.
Z doniesień anonimowych źródeł wynika bowiem, że zarząd ma już dość "dziwnych" zachowań Muska, a nieprzemyślany tweet jedynie przelał czarę goryczy.
Sam Musk na pytanie o swoją "detronizację" odpowiada w swoim stylu: "Jeśli macie kogoś, kto może wykonać lepszą pracę, to dajcie mi znać. Może mieć tę robotę. Czy jest ktoś, kto może lepiej wykonać tę pracę? Mogę mu przekazać lejce w ty momencie".
Elon Musk jest współzałożycielem koncernu motoryzacyjnego Tesla Motors, a od 2008 roku również jego dyrektorem generalnymi. Pod jego rządami akcje spółki poszybowały w górę z 23 dol. w roku 2010 do 335 dol, w roku 2018. Tesla wciąż ma jednak duże problemy z osiągnięciem rentowności. Firma "przepala" gigantyczne zasoby gotówki, a kolejne opóźnienia w produkcji aut stawiają pod coraz większym znakiem zapytania przyszłość koncernu, który w chciał zrewolucjonizować branżę motoryzacyjną.