Tesla Motors pozostanie spółką publiczną. Tak przynajmniej wynika za oświadczenia, które Elon Musk opublikował na oficjalnej stronie internetowej przedsiębiorstwa.
Choć większość udziałowców, z którymi rozmawiałem, powiedziało, że pozostaną z Teslą nawet jeśli wycofamy się z giełdy, to ich sentyment zdawał się mówić: proszę, nie róbcie tego
- podkreślił Elon Musk, szef koncernów Tesla Motors i Space X.
Czytaj też: Co się dzieje z Elonem Muskiem? "Pracuję po 120 godzin tygodniowo"
Musk zdradził, że plan wycofania Tesli z giełdy konsultował m.in. z bankami Goldman Sachs, Silver Lake oraz Morgan Stanley. Po otrzymaniu ich ekspertyz, jak również po rozmowach z samymi inwestorami, Musk doszedł do wniosku, że Tesla będzie mogła rozwijać się najlepiej, jeśli pozostanie spółką publiczną.
Szef Tesli przyznał także, że choć spodziewał się, że proces wykupienia spółki będzie wyzwaniem, to nie podejrzewał, że będzie on aż tak czasochłonny. Poza tym, operacja zakłóciłaby rozwój prac nad produkcją Modelu 3, który ma zapewnić Tesli rentowność.
Tesla Fot. David Zalubowski / AP Photo
Argumentacja Elona Muska jest o tyle zaskakująca, że zaledwie kilka tygodni temu ekscentryczny przedsiębiorca nie miał w tej kwestii żadnych wątpliwości. 7 sierpnia Musk opublikował na Twitterze krótki wpis, w którym oświadczył, że rozważa zdjęcie Tesli z giełdy (przy 420 dol. za akcje). Dodał, że zabezpieczył finansowanie operacji.
Krótki wpis Musk wywołał prawdziwą medialną i giełdową burzę. W kilka chwil akcje Tesli poszły w górę o 10 proc., co doprowadziło do czasowego zawieszenia kursu.
W reakcji na zaskakującą deklarację inwestorzy specjalizujący się w krótkiej sprzedaży oskarżyli firmę o manipulowaniem cenami akcji. Zdaniem Kalmana Isaacsa tweet Elona Muska wprowadził rynek w błąd i zawierał nieprawdziwe informacje.
Isaacs podkreślił, że Tesla nie dysponuje funduszami, które umożliwiłyby wykupienie spółki, a Musk dopuścił się zwykłej manipulacji, której celem było podniesienie wyceny.
W całą sprawę zaangażowała się Amerykańska Komisją Papierów Wartościowych i Giełd, czyli odpowiednik polskiego KNF, która zamierza teraz sprawdzić czy Musk rzeczywiście dopuścił się manipulacji i blefował, gdy zamieścił swojego tweeta.
Sam szef Tesli zaznaczył, że jego wpis nie był manipulacją i nie żałuje jego publikacji. Musk tłumaczył, że pieniądze potrzebne do wykupienia Tesli z giełdy miały pochodzić m.in. od saudyjskiego funduszu, stąd informacja o "zabezpieczonym finansowaniu".
Wykupienie Tesli przez prywatnych inwestorów miało zapewnić firmie większą swobodę działania. Elon Musk wielokrotnie narzekał na to, że Tesla Motors musi dziś spełniać oczekiwania rynku, które bardzo często są sprzeczne z jej długofalową strategią.
Wycofanie Tesli z giełdy oznaczałoby również, że spółka nie będzie musiała publikować raportów kwartalnych, a jej finanse nie byłyby już jawne, tak jak ma to miejsce obecnie.
Elon Musk stwierdził także, że plany Tesli są zbyt dalekosiężne, aby móc mierzyć je kwartalnymi raportami. A te są dla Tesli bezlitosne. Od wielu miesięcy firma konsekwentnie "pali" ogromne ilości gotówki i notuje miliony dolarów strat.