W 2014 roku ówczesny prezes telewizji Juliusz Braun postanowił zaoszczędzić na kosztach zatrudnienia pracowników. Kilkuset z nich z nich zostało przeniesionych do zewnętrznej spółki Leasing Team. Następnie TVP zawarła umowę z LT na świadczenie usług. Osoby pracujące do tej pory w Telewizji często wykonywały te same czynności, oficjalnie jednak już jako pracownicy zewnętrzni, albo podmioty gospodarcze.
Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził właśnie w pierwszym z procesów dotyczących tego procederu, że TVP pozostaje pracodawcą przeniesionych osób. Powinna więc zapłacić zaległe składki ZUS - donosi "Dziennik Gazeta Prawna”.
Dla wielu pracowników przejście do zewnętrznej spółki nie zakończyło się dobrze – ostatecznie stracili pracę. Po wygaśnięciu kontraktu pomiędzy TVP a Leasing Team telewizja nie zdecydowała się bowiem na jego przedłużenie. Jacek Kurski po objęciu sterów TVP w roku 2016 nie zdecydował się też na ponowne zatrudnienie osób z LT.
Sprawa outsourcingu pracowników budziła kontrowersje niemal od samego początku. Władysław Kosiniak-Kamysz, ówczesny minister pracy i polityki społecznej, interweniował u władz TVP. W swoim liście stwierdzał, że "Planowane działania Telewizji Polskiej zmierzające do przekazania części pracowników innemu pracodawcy mogą budzić wątpliwości odnośnie ich zgodności z obowiązującym prawem".
Juliusz Braun, ówczesny prezes TVP, w odpowiedzi na zarzuty stwierdzał, iż “dzięki outsourcingowi nie trzeba przeprowadzać dalszych zwolnień pracowników, wynikających z limitów zatrudnienia” i że “outsourcing nie ma wad prawnych”. Szczegółowe wyjaśnienie znaleźć można w tym piśmie.
Sprawa dotyczy łącznie 400 osób. Sąd wyznaczył w sumie 80 rozpraw - każda dotyczy pięciu byłych pracowników TVP. Nie wiadomo o jaką kwotę chodzi dokładnie, jednak zapłata składek liczonych od 2014 roku wraz z odsetkami z pewnością kosztować będzie miliony. Do ostatecznych decyzji droga daleka, bo wyrok dotyczy jedynie pierwszej grupy pracowników i nie jest prawomocny.