Indeks PMI dla polskiego przemysłu spadł w sierpniu do poziomu 51,4 pkt z 52,9 pkt w lipcu. Dane rozczarowały, bo średnia oczekiwań ekonomistów zakładała minimalny wzrost. Odczyt powyżej 50 pkt oznacza, że przemysł nadal się rozwija, ale jest to tempo najwolniejsze od blisko dwóch lat, czyli od października 2016 roku.
- Po uwzględnieniu czynników sezonowych tempo ogólnej poprawy warunków gospodarczych było najwolniejsze od prawie dwóch lat, co było odzwierciedleniem wolniejszego wzrostu produkcji, liczby nowych zamówień oraz zatrudnienia. Co istotne, tempo spadku liczby nowych zamówień eksportowych było najszybsze od lipca 2014 roku - pisze w raporcie IHS Markit, firma, która wylicza wskaźnik PMI.
Spadło też tempo wzrostu zatrudnienia, do poziomu najniższego od dziewięciu miesięcy. Choć, jak podkreśla IHS Markit, "pozostało nadal na solidnym poziomie
na tle badań historycznych".
Eksperci firmy są optymistyczni - Mimo to polski sektor produkcyjny wciąż jest na dobrej drodze, aby przedłużyć obecny rekordowy okres wzrostu do czterech lat. Obecna sekwencja pozytywnych odczytów PMI obejmuje 47 miesięcy, co stanowi zdecydowanie najdłuższy okres od rozpoczęcia badań - mówi, cytowany w komunikacie, Trevor Balchin, dyrektor IHS Markit.
Polscy ekonomiści są rozczarowani danymi. - PMI potwierdza, że Polska gospodarka rośnie konsumpcją i inwestycjami publ., a eksport netto będzie ją hamował - pisze mBank, który spodziewał się jeszcze wyższego odczytu niż średnia - na poziomie 53,6 pkt. PKO BP podkreśla, że PMI sugeruje, że szczyt koniunktury mamy już za sobą.
Z kolei eksperci ING przypominają, że to niejedyne takie dane. - Niestety, to nie jedyny alarmujący sygnał odnośnie popytu zewnętrznego (ze strony strefy euro). Również badania GUS/KE wskazują na rosnący pesymizm odnośnie przyszłej aktywności przemysłu w Polsce oraz Czechach - komentują.
Zgodnie z danymi GUS, polska gospodarka wciąż rozwija się w tempie ponad pięcioprocentowym.