Ford może zwolnić 24 tysiące pracowników. Szykuje się też koniec produkcji znanych modeli

Amerykański Ford może zmniejszyć załogę o 24 tysiące osób i zaprzestać produkcji znanych modeli, w tym S-Max i Galaxy. Cięcia mają poprawić wyniki europejskiej części biznesu spółki.

W drugim kwartale Ford zanotował 73 mln dolarów straty w Europie. Przyczyniła się do tego m.in. słabsza sprzedaż pojazdów z silnikiem diesla. A to nie koniec kłopotów. Szefów spółki z Detroit o ból głowy przyprawia także brexit. Może on spowodować wprowadzenie ceł na samochody i komponenty, a w efekcie - wzrost kosztów działalności koncernu.

Szef Ford Europe, Steven Armstrong, powiedział, że spółka jest zdecydowana „agresywnie zaatakować koszty”. Koncern planuje wydać blisko 11 mld dol. na działania restrukturyzacyjne w Europie.

Koniec Mondeo jest bliski? Ford: Nieprawda

Według szacunków analityków z banku Morgan Stanley, Ford może zrezygnować z usług 12 proc. swoich pracowników, czyli około 24 tys. osób, głównie w Europie.

Najprawdopodobniej firma zakończy produkcję sedana Mondeo oraz minivanów Galaxy i S-Max, i skoncentruje się na wytwarzaniu bardziej dochodowych SUV-ów. Zdaniem "The Daily Mail", stanie się to w 2020 roku. Ford może również zmniejszyć liczbę swoich dealerów na Starym Kontynencie – podaje "The Sunday Times". 

Informacji o zakończeniu produkcji Mondeo zaprzecza jednak sama spółka. W wydanym w ciągu dnia oświadczeniu napisano, że model pozostaje w ofercie i jeszcze w tym roku przejdzie modernizację.

Ostateczne decyzje Forda poznamy w najbliższym czasie. Wśród możliwych scenariuszy wymienia się także wejście europejskiego oddziału koncernu w joint venture np. z Volkswagenem.

Zmierzch diesla

Odwrót europejskich konsumentów od samochodów z silnikiem na olej napędowy obserwowany jest nie tylko w przypadku Forda. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów ACEA podało, że diesle przestały być pierwszym wyborem dla zachodnioeuropejskich nabywców nowych samochodów. Udział silników wysokoprężnych spadł z 49,9 proc. w 2016 r. do 44,8 proc. w 2017 r., benzynowych - wzrósł z 45,9 proc. do 49,4 proc.

Co ciekawe, w Polsce nowe „benzyniaki” wiodą prym od kilku lat, ich udział w rynku cały czas rośnie - w 2017 roku było to 66,5 proc., podczas gdy w 2016 roku - 64,3 proc.

***

Były GROM-owiec: Żołnierz ma prawo być dobrze dowodzony [NEXT TIME]

Więcej o: