Inflacja w Turcji wyraźnie ostatnio przyspieszyła. W lipcu ceny w Turcji były wyższe niż rok wcześniej o 15,39 proc. – też dużo, ale jednak mniej niż w sierpniu.
Jeszcze szybciej rosną ceny tureckich producentów. Te w sierpniu były aż o 6,6 proc. wyższe niż w lipcu i aż o 31,1 proc. większe niż rok temu.
W Turcji drożeje niemal wszystko. Najbardziej artykuły gospodarstwa domowego i wyposażenia wnętrz oraz transport – w ciągu roku ceny tych produktów i usług podrożały o około jedną czwartą.
Bank centralny wkroczy do gry?
Problem w końcu został zauważony przez bank centralny, który w lipcu wstrzymał się przed uważaną za niezbędną przez ekonomistów podwyżką stóp procentowych – utrzymał je na poziomie 17,75 proc. Tym razem zapowiada działania.
Jego podano w jego komunikacie najnowsze dane o inflacji wskazują, że pojawiło się „znaczące ryzyko dla stabilności cen”. Dlatego bank rozpocznie „konieczne działania”, by utrzymać tę stabilność.
Zapowiedziano przy tym, że polityka monetarna będzie skorygowana na kolejnym posiedzeniu specjalnego komitetu, który zbierze się we wrześniu.
Nie do końca jest jasne, czy faktycznie podwyższone wtedy zostaną stopy. Erdogan, który de facto kontroluje bank centralny, jest zdecydowanym przeciwnikiem podnoszenia stóp procentowych. Chce, by były one na jak najniższych poziomach, bo to pozwalają w ten sposób tanio kredytować gospodarkę i utrzymać wysoki rozwój gospodarczy.
Problem w tym, że gospodarka Turcji przegrzała się, do tego w lirę uderzył drożejący dolar i konflikt polityczny z USA. Lira w tym roku straciła wobec dolara około 40 proc.
***