Była minister z PO o VAT: Nie chodzi o to, żeby wpaść z siekierą jak Szyszko do puszczy

- Ta komisja to polowanie na czarownice - mówi w rozmowie z Łukaszem Kijkiem, redaktorem naczelnym next.gazeta.pl Izabela Leszczyna, była wiceminister finansów, posłanka PO. We wtorek odbyło się pierwsze posiedzenie komisji sejmową ds. VAT. Na początek na pytania posłów odpowiadał profesor Witold Modzelewski, założyciel Instytutu Studiów Podatkowych.

Łukasz Kijek, redaktor naczelny next.gazeta.pl: Jako była wiceministrem finansów w latach 2013-2015 czuje się Pani już zaproszona przed tę komisję?

Izabela Leszczyna, poseł PO, była wiceminister finansów: Oprócz buńczucznych pohukiwań posła Marcina Horały i innych posłów PIS-u nie mam jeszcze żadnego zaproszenia, ale chętnie stawię się przed komisją ds. VAT, bo my nie mamy nic do ukrycia. Jako wiceminister zajmowałam się ubezpieczeniami społecznymi, rynkiem finansowym i edukacją finansową. Jeśli chodzi o edukację, to myślę, że zrobiłam sporo dla podniesienia świadomości, że uczciwe płacenie podatków to uczciwy obrót gospodarczy, na którym korzystają wszyscy obywatele.

Zarzuty stawiane przez posłów PiS są poważne. Mówią oni, że chcą pokazać „pewne mechanizmy, które przez osiem lat rządów PO-PSL funkcjonowały w państwie. Przez ten okres do budżetu nie wpłynęło o około 240 mld zł”.

Jak 240 podzielimy przez  osiem, to okaże się, że luka w podatku VAT za 2016 i 2017 rok, czyli wtedy, kiedy już rządził PiS jest wyższa, bo skumulowana za te dwa lata wynosi aż 90 miliardów. Padają więc zarzuty, które ja nazwałabym insynuacjami. W pierwszym dniu posiedzenia usłyszeliśmy na przykład, że znieśliśmy sankcje karne za błędy w deklaracjach VAT. Profesor Modzelewski uznał to za przyczynę wszelkiego zła.
Przypomnę, że za tym rozwiązaniem głosował cały Sejm, to znaczy cały klub Prawa i Sprawiedliwości, a lobbował za nią dzisiejszy dyrektor departamentu VAT w Ministerstwie Finansów.

Padły też zarzuty, że wprowadziliście tak zwany odwrócony VAT, co de facto oznaczało wprowadzenie zerowego podatku na niektóre produkty.

Tymczasem premier Morawiecki twierdzi, że PO za późno wprowadziła odwrócony VAT, a profesor Modzelewski, czyli doradca PiS, twierdzi, że odwrócony VAT był błędem. To chciałabym zapytać: czy będą nas oskarżać o to, że wprowadziliśmy "reverse charge" za późno, czy o to, że w ogóle wprowadziliśmy? Powinni się zastanowić, bo na razie mają chaos w oskarżeniach. Profesor Modzelewski podczas wtorkowego przesłuchania przyznał też, ze z VAT-em wszystkie kraje mają problem, tym samym wskazał głównego winowajcę wyłudzeń w VAT. Jest nim sam podatek VAT, wg. Modzelewskiego fundamentalnie ułomny i oczywiście UE, która za ten zharmonizowany podatek
odpowiada. Mamy więc narrację typową dla PiS-u, tym razem jest to tax-exit.

Premier mówi, że dzięki uszczelnieniu podatku VAT znalazły się pieniądze na programy socjalne takie jak 500 plus. Używa też mocnego sformułowania: „wystarczy nie kraść”.

To jest obrzydliwe i nieprawdziwe, tym bardziej że wszyscy wiemy, kto sobie wypłacił milionowe nagrody. Jedyna karuzela, za którą odpowiadają politycy to karuzela w spółkach skarbu państwa. I nie są to politycy PO. Tam ludzie biorą miliony, karuzela się obraca i następny działacz PiS-u bierze pieniądze. Po pierwsze 500 plus jest finansowane z długu, przecież mamy ciągle około 30 miliardów złotych deficytu. Po drugie, od mafii odzyskują dzisiaj mniej należnego podatku, niż my, takie dane mamy w
odpowiedziach na nasze interpelacje. Ściągalność jest bardzo niska. Za to z każdej akcji PiS robi propagandową pokazówkę.

Ale twarde liczby pokazują, że dochody z podatku VAT rosną i są nawet o 30 miliardów złotych wyższe. To znacząca suma.

Z tych 30 miliardów, 5 miliardów to jest VAT przesunięty z 2016 roku. Pamiętamy, że minister finansów szybko wypłacił zwroty, które powinien był wypłacić w 2017 roku. Zostaje więc 25 miliardów, ale zasadnicze pytani brzmi, ile w tej kwocie jest zatrzymanego podatku VAT takich przedsiębiorców, którzy przychodzą do mojego biura i z płaczem mówią, że prawdopodobnie ich firma upadnie, bo fiskus im zatrzymał VAT, choć nie są oszustami. To będzie wiadomo dopiero za parę lat. I wreszcie trochę teorii. Jeśli mamy największą od lat koniunkturę, bo gospodarka rozwija się w tempie 5 proc., to jest oczywiste, że dochody z VAT też rosną, bo korelacja pomiędzy wzrostem gospodarczym a dochodami z VAT-u jest oczywista. Oprócz samego wzrostu istotna jest też struktura PKB. Jeśli w naszych czasach wzrost gospodarczy zawdzięczaliśmy przede wszystkim inwestycjom, czyli tej części gospodarki, gdzie przedsiębiorcy odliczają sobie VAT, to jest naturalne, że zwroty musiały być większe. W związku z tym dochody budżetu były niższe. Dzisiaj jest inaczej, bo wzrost gospodarczy jest oparty na konsumpcji, a przecież VAT płaci ostateczny konsument.

Politycy PiS zarzucają Wam, że nie wprowadziliście na czas jednolitego pliku kontrolnego, co skończyłoby raz na zawsze z karuzelami podatkowymi.

My, w przeciwieństwie do dzisiejszej większości parlamentarnej, szanowaliśmy to, że Polska jest demokratycznym państwem prawnym, a to znaczy, że proces legislacyjny jest precyzyjnie opisany w Konstytucji i Regulaminie Sejmu. Szanowaliśmy też stronę społeczną, czyli konsultacje społeczne, które trwały tyle, ile miały trwać. Wsłuchiwaliśmy się w głosy przedsiębiorców, którzy w czasie kryzysu często mówili, że ledwie utrzymują się na powierzchni i wprowadzenie dodatkowych obciążeń 
bez odpowiedniego vacatio legis to utrudnienie i dodatkowe koszty dla firmy, szczególnie małej, czy średniej. Dlatego trzeba było odpowiedzialnie analizować wpływ każdej zmiany przepisów na gospodarkę i rynek pracy. Dzisiaj PiS potrafi przegłosować ustawę w ciągu jednej nocy, później nowelizować ją sześć razy. Gdybyśmy tak niekompetentnie działali w kryzysie, prawdopodobnie mielibyśmy recesję, bo gospodarka to żywy organizm. A tak poza tym, ciekawe dlaczego dzisiaj mamy tak
dużo upadłości polskich firm, w czasie, gdy koniunktura gospodarcza jest bardzo dobra? Czy nie odpowiadają za to szkodliwe działania rządu PiS?

Ale to za Waszych czasów do budżetu wpływało znacznie mniej pieniędzy z podatku VAT.

To, że dochody z podatku VAT w naszych czasach były niższe, wynikało ze światowego kryzysu gospodarczego i finansowego. Zresztą, uszczelnianie to niekończący się proces, który prowadzi się małymi krokami, bo nie chodzi o to, żeby wpaść z siekierą
jak Szyszko do puszczy, tylko o to, żeby uczciwym przedsiębiorcom ułatwiać funkcjonowanie i nie utrudniać im życia, a jednocześnie uniemożliwić oszustwa złodziejom. To nie jest łatwe. W dodatku to, co wprowadziliśmy, zaczęło przynosić efekty później, mam na myśli wyspecjalizowane urzędy skarbowe, informatyzację administracji podatkowej, wprowadzenie analizy ryzyka, szkolenia dla sędziów, prokuratorów, którzy w ogóle nie rozumieli karuzel vatowskich. My tę ogromną ustawiczną pracę wykonaliśmy, a na koniec raport, który był kropką nad i, przekazaliśmy PiS-owi. Raport, który rekomendował kolejne działania, w tym systemowe, do dzisiaj niewprowadzone, jak centralny rejestr faktur.

To może taka komisja jest potrzebna, czy może odbiera to Pani jako polowanie na czarownice?

W normalnym demokratycznym państwie, z normalnie funkcjonującym parlamentem, gdzie prawa opozycji są szanowane, uważałabym, że taka komisja jest potrzebna, żeby wyjaśnić błędy popełnione przez wszystkie poprzednie rządy. Gdy sobie przypomnimy rządy PiS w latach 2006-2007, to oni nie wprowadzili żadnej zmiany uszczelniającej system, a dzisiaj chwalą się, że luka wtedy bardzo spadła. Tyle że to nie była ich zasługa. Należałoby zbadać, co tak naprawdę powoduje wzrost luki lub
jej spadek, ale do tego potrzebni są niezależni eksperci, a nie profesor Modzelewski, który jest ekspertem PiS-u. On nam tego nie wyjaśni. Zdecydowanie tak, ta komisja jest polowaniem na czarownice. 

Tydzień na Gazeta.pl. Tych materiałów nie możesz przegapić! SPRAWDŹ

Kręgliccy: Mieliśmy wielkiego farta. Pod koniec lat 90. restauracja zwracała się nawet w trzy miesiące [NEXT TIME]

Więcej o: