Włoska spółka Astaldi S.p.A., która wpadła w problemy finansowe i zgłosiła się do sądu prosząc o ochronę przed wierzycielami, realizowała liczne inwestycje w Polsce.
Niektóre z nich porzuciła, wypowiadając kontrakty i, co gorsza, pozostawiając bez wypłaty podwykonawców. Spotkanie tych ostatnich z przedstawicielami Astaldi, jak informuje TVN24 BiS, nie przyniosło efektów oczekiwanych przez pozbawionych zapłaty budowlańców.
W związku z sytuacją zapowiedzieli oni, że w środę 10 października będą blokować dwie drogi ekspresowe (zakopiankę i w Warszawie), za których budowę odpowiada Astaldi. Protest nie odbędzie się tylko pod warunkiem, że PKP Polskie Linie Kolejowe ureguluje należności bezpośrednio podwykonawcom.
Chodzi tu oczywiście, o podwykonawców na budowach, których place opuściła Astaldi zrywając kontrakty na przebudowę odcinków kolejowych nr 7 i E59. Oficjalnie Astaldi twierdzi, że powodami takiej decyzji były m. in.- znaczy wzrost cen materiałów budowlanych, znaczny wzrost kosztów siły roboczej oraz trudności w zaopatrzeniu i transporcie. Od dawna były też sygnały, że włoska firma ma problemy z terminowym regulowaniem faktur podwykonawcom (co oznacza, że opóźnienia były znacznie większe niż standardowo w branży, która słynie z dużych opóźnień w płatnościach).
Kolejarze najwyraźniej postanowili jednak nie zostawiać podwykonawców na lodzie. PKP PLK poinformowało dziś, że rozpoczęło bezpośrednie wypłaty dla podwykonawców szlaków kolejowych.
Z informacji prasowej wynika, że na wymienionych w niej podwykonawcach się nie skończy, więc można liczyć na to, że do protestu nie dojdzie. Równocześnie kolejarze stoją na stanowisku, że firma Astaldi ma wrócić na place budowy i kontynuować roboty na trasach Lublin - Warszawa i Poznań - Leszno.
Astaldi S.p.A. zapewnia, że pozostałe inwestycje budowlane w Polsce, których jest wykonawcą są realizowane normalnie, a ich finansowanie jest zabezpieczone.