Samochody elektryczne mogą nie być tak "łaskawe" dla środowiska, jakby mogło się wydawać. Według najnowszego raportu opisanego przez Bloomberga ekologiczność samochodu elektrycznego może się różnić zarówno ze względu na to skąd pochodzi wykorzystywany w nim akumulator, jak i prąd, którym jest on później ładowany.
Większość baterii, które znajdą się w najbliższych 2-3 lat w autach zostanie bowiem wyprodukowana w krajach, które energię czerpią głównie z węgla. Raport wymienia tu Chiny i Tajlandię, ale również Niemcy czy Polskę. W przypadku naszych zachodnich sąsiadów, 40 proc. energii pochodzi ze spalania węgla. W Polsce jest to ok. 80 proc.
Badacze z Berylls Strategy Advisors porównali ilość dwutlenku węgla wyemitowaną przez samochód elektryczny i spalinowy w ciągu dziesięciu lat. Swoich obliczeń dokonali na przykładzie Niemiec.
"Elektryk" nawet po dekadzie eksploatacji nie jest bardziej ekologiczny od "spalinowca". Auto napędzane prądem, przejeżdżając 15 tys. km rocznie, przez dekadę wyprodukuje bowiem 27,8 ton CO2. Zasilany "z baku" - 26.3 ton. Dane te uwzględniają oczywiście również proces produkcji pojazdu.
Porównanie emisji dwutlenku węgla dla samochodów elektrycznych i spalinowych. Dane uwzględniają proces produkcji i źródło energii służącej do ładowania samochodu Ilustracja: Robert Kędzierski, dane: Berylls Strategy Advisors , źródło: Bloomberg
Badacze udowadniają też, że kluczowy wpływ na ekologiczność auta elektrycznego ma źródło pochodzenia prądu. W tym celu porównali ilość wytwarzanego dwutlenku węgla dla samochodu elektrycznego jeżdżącego w Niemczech i Norwegii.
W tym drugim kraju przez 10 lat użytkowania elektryk wyprodukowałby "tylko" 11,3 mln ton gazu cieplarnianego. Dlaczego dużo mniej, niż w przypadku Niemiec (27,8 mln ton)? Bo Norwegia znaczną część energii uzyskuje ze źródeł odnawialnych.
Wśród krajów UE dużo energii z węgla wytwarzają Niemcy, Węgry, a przede wszystkim Polska, która jako jeden z nielicznych krajów nie posiada elektrowni jądrowych.
Według prognoz Bloomberga zapotrzebowanie na auta elektryczne będzie wzrastać w ekspresowym tempie. Dziś zapotrzebowanie na akumulatory wynosi 49 GWh. W 2025 r. ma to być 576 GWh, a w 2030 aż 1550 GWh.
Producenci wytwarzający akumulatory do pojazdów elektrycznych zdają sobie sprawę z tego, że muszą je wytwarzać, wykorzystując odnawialne źródła energii. Tylko w ten sposób akumulator, który staje się sercem elektryka, nie podnosi negatywnego bilansu produkcji CO2 już na starcie. Kraje europejskie, takie jak Polska, chcąc popularyzować auta elektryczne muszą myśleć o tym skąd pochodzić będzie prąd do ich zasilania. Im więcej energii pochodzić będzie ze źródeł innych niż węgiel, tym lepiej dla środowiska.
Czytaj też: "Samochody elektryczne to katastrofa. Są samym złem"
Emisja CO2 to nie jedyny aspekt wpływu samochodów na środowisko. Auta elektryczne są mniej hałaśliwe, nie emitują też szkodliwych spalin. Te fakty również warto wziąć pod uwagę, szacując rachunek zysków i strat wynikający z przejścia świata na elektryki.