Strajk w LOT stał się przyczyną odwołania kolejnych lotów. Jak informuje RMF FM we wtorek odwołane zostały przyloty ze Szczecina, Zielonej Góry, Hamburga, Amsterdamu, Berlina, Moskwy, Paryża, Chicago, Nowego Jorku, Londynu, Toronto, Tokyo i Seulu do Warszawy.
LOT zapewnia, że próbuje zapewnić poszkodowanym podróżnym nowe bilety i hotele.
Protest części pracowników LOT-u trwa od sześciu dni. Sprzeciwiają się oni sposobom zarządzania spółką, które według nich powodują milionowe straty. Domagają się też odwołania prezesa Rafała Milczarskiego i przywrócenia do pracy szefowej związku zawodowego, Moniki Żelazik.
Sytuację w Locie skomentował Marek Suski, szef gabinetu politycznego Prezesa Rady Ministrów.
Są strajki, które są legalne, są strajki, które są nielegalne. Jeżeli w trakcie negocjacji płacowych ludzie podejmują strajk, żeby sparaliżować firmę, pewnie możliwość dyskusji została przerwana
- stwierdził na antenie Polskiego Radia 24 cytowany przez PAP.
Z tego, co wiem, prezes LOT rozmawia z tymi osobami, które nielegalnie strajkowały, pewnie z niektórymi z nich zawrze jakąś ugodę.
- dodał.
Mogłoby to oznaczać, że stanowisko rządu w kwestii strajku w LOT jest zbliżone do stanowiska zarządu spółki. Ta uznaje protest za nielegalny.
W poniedziałek doszło do spotkania Rafała Milczarskiego z premierem Mateuszem Morawieckim. Prezes LOT nie wykluczył, że część spośród 67 osób zwolnionych dyscyplinarnie może wrócić do pracy.
Strajkujący zapowiadają z kolei, że nie przerwą protestu dopóki wszyscy zwolnieni nie zostaną przywróceni do swoich obowiązków.