W ubiegłym roku w całej UE wydano około 3,1 mln pozwoleń na pobyt dla osób spoza Unii - m.in. z powodów zarobkowych, rodzinnych czy edukacyjnych. Polska takich imigrantów przyjęła najwięcej - według wyliczeń Eurostatu 683 tys., czyli 22 proc. wszystkich.
Daleko w tyle zostawiliśmy Niemcy (535 tys.), Wielką Brytanię (517 tys.), Francję (250 tys.), Hiszpanię (231 tys.), Włochy (187 tys.) i Szwecję (130 tys.).
- Zwracam uwagę na to, że jest to po pierwsze kwestia legalnej i zarejestrowanej imigracji, co jest szczególnie istotne w przypadku krajów narażonych na nielegalną imigrację czy przyjmujących uchodźców. Dlatego te dane mogą nie do końca odzwierciedlać skalę zjawiska. Druga kwestia to w przypadku Polski Eurostat liczy zarówno zezwolenia na pracę, których od zeszłego roku dość mocno przybywa, jak i karty pobytu, które pozwalają na 180 dni przyjeżdżać, nie bierze pod uwagę oświadczeń o powierzeniu cudzoziemcowi pracy - mówi Andrzej Kubisiak, ekspert rynku pracy.
- Dane o imigrantach są trudno weryfikowalne, bo po drugiej stronie są ludzie, którzy są w stanie szybko się przemieszczać i wymykać ramom. Pokazują jednak wyraźnie jedną rzecz: Polska pod względem zatrudniania imigrantów zarobkowych zdecydowanie deklasuje inne kraje, nie mamy sobie równych nie tylko w regionie, ale także w całej Unii Europejskiej - dodaje.
Jeśli bowiem spojrzymy na statystyki dotyczące celów imigracji, w Polsce przeważająca większość, bo aż 597 tys., to osoby, które przyjechały w celach zarobkowych. Imigranci zarobkowi w Polsce to prawie 60 proc. wszystkich imigrantów zarobkowych w UE. W Wielkiej Brytanii udzielono najwięcej pozwoleń związanych z edukacją (179,6 tys.), a w Niemczech z "innych powodów" - 277 tys. - tutaj chodzi przede wszystkim o status uchodźcy i ochronę z powodów humanitarnych.
Najwięcej zezwoleń na pobyt udzielono w UE przybyszom z Ukrainy - było ich 662 tys., w tym aż 88 proc. dotyczyło Polski. Ukraińcy wyprzedzili Syryjczyków, których przyjechało 230 tys., z czego blisko dwie trzecie do Niemiec. Na trzecim miejscu, co może się wydawać zaskakujące, znaleźli się Chińczycy, UE przyjęła ich 193 tys., niemal połowę Wielka Brytania.
Przybysze zza granicy, głównie z Ukrainy, wspierają mocno nasz rynek pracy. Przy rekordowo niskim bezrobociu - według GUS zarejestrowanych bezrobotnych jest mniej niż 950 tys.- pracodawcy coraz częściej mają problem z zapełnieniem wakatów. Do tego dochodzi około 880 tys. zatrudnionych w tak zwanej szarej strefie (nie wiadomo, czy i w jakim zakresie te dwie grupy się pokrywają).
Imigranci zarobkowi - znów przede wszystkim Ukraińcy - coraz częściej też osiedlają się u nas na dłużej i płacą składki do ZUS, dosypując w ten sposób pieniądze do systemu. Eksperci zauważają jednak, że mimo, że ich liczba wciąż rośnie, to jednak tempo tego wzrostu nie jest już tak duże, jak jeszcze niedawno.